Europejskie państwa w różny sposób zachęcają swoich obywateli do jeżdżenia rowerem. W Wielkiej Brytanii zakup roweru jest częściowo dotowany, w Niemczech i Danii firma może jego koszty odliczyć od podatku, a w Austrii i Belgii firmy płacą swoim pracownikom, za dojeżdżanie nimi do pracy. Tym ostatnim tropem postanowił pójść Mediolan. Władze miasta liczą, że płacąc ludziom za jeżdżenie do pracy rowerami ograniczą ruch samochodowy i poziom smogu w mieście. Podobny mechanizm był już testowany w małych włoskich miasteczkach, jak toskańska Massarosa, gdzie uczestniczyło w nim 50 osób.
Pier Francesco Maran, doradca do spraw mobilności Mediolanu, chce w stolicy Lombardii uruchomić projekt na dużo większą skalę. Ruch rowerzystów miałby być śledzony za pomocą specjalnej aplikacji mobilnej, która sprawdzałaby m.in. prędkości jazdy, godzinę przejazdu, sposób zatrzymywania się (hamowania), tak aby upewnić się czy dana osoba faktycznie jedzie rowerem do pracy. Co do finansowania Maran powołuje się na francuski system, gdzie w 2014 r. w ramach pilotażu płacono pracownikom 25 eurocentów za każdy pokonany na rowerze kilometr. Im więcej byłoby chętnych, tym kwota mogłaby spadać. Poza tym system zachęcałby do współzawodnictwa, w efekcie osoby korzystające z niego mogłyby rywalizować o to, która z nich przejedzie więcej kilometrów w danym miesiącu albo w danym roku (premiując konsekwencje).
Jednak same pieniądze z pewnością nie wystarczą, jeśli ludzie nie będą przekonani, że warto jeździć na rowerze. Według amerykańskich badań przeprowadzonych przez Portland’s Bureau of Transportation, 60% badanych wprawdzie deklaruje chęć jeżdżenia na rowerze, ale zarazem wyraża obawę o bezpieczeństwo na drodze. Innymi słowy nie wystarczy prezentować ludziom jakie są pożytki z jazdy rowerem, trzeba im również zagwarantować bezpieczeństwo, a więc na przykład ścieżki rowerowe i ograniczenia w ruchu samochodowym. Z kolei ograniczenia w ruchu samochodowym łatwiej wprowadzić, gdy można zaproponować alternatywne sposoby komunikacji: rowery, transport publiczny lub trasy przyjazne pieszym.
W Belgii finansowe zachęty do jeżdżenia na rowerze przyniosły pozytywne rezultaty – firmy, które płacą pracownikom dojeżdżającym na rowerze, wykazują więcej cyklistów niż te, które takich metod nie stosują. Z kolei w Kopenhadze, względy finansowe (w tym oszczędności na biletach i paliwie) zdają się nie odgrywać istotnej roli w zwiększaniu ruchu rowerowego. Większość duńskich rowerzystów twierdzi, że jeździ, by zaoszczędzić czas lub robi to dla zdrowia. Bardzo niewiele osób kieruje się troską o środowisko, co jest jednym z głównych argumentów za rowerami w Mediolanie. Ale zanieczyszczenie powietrza stanowi dobry bodziec dla polityków, bo może się przełożyć na skuteczne mechanizmy wspierania rowerzystów.
U nas możemy tylko pomarzyć o tego typie inicjatywie .Nawet dopłat do zakupu samochodu elektrycznego nie ma , nie mówiąc że nie było by gdzie naładować 🙁