Skip to main content

Rzeczywistość się komplikuje i coraz trudniej w pojedynkę przewidzieć konsekwencje wszelkich decyzji. Stąd np. w biznesie coraz mniej jest firm, gdzie twardą ręką zarządza jeden wszechwładny prezes. Zarządy się wydłużają, a decyzje podejmowane są kolegialne. W Polsce najlepszym przykładem takiej firmy jest wydawca Wiedźmina CD Projekt, gdzie de facto nie ma prezesa. Funkcja ta jest tylko nominalna.

Nic nie stoi na przeszkodzie, aby tego typu zmiany nie dosięgały także samorządów. Miasta to w końcu organizmy jeszcze bardziej złożone niż korporacje, więc poszerzenie grona osób partycypujących w podejmowaniu decyzji jest jak najbardziej wskazane. W miastach zasięg tej inkluzywności jest jednak znacznie większy i sięga daleko poza ratusz.

SMART CITY 3.0
Dobrze opisał to Boyd Cohen, profesor Przedsiębiorczości, Zrównoważonego Rozwoju i Smart Cities na Universidad del Desarrollo w Santiago de Chile. Zidentyfikował trzy fazy rozwoju koncepcji inteligentnych miast. Kluczowe w jego wywodzie są tzw. Smart City 3.0 (trzeciej generacji), gdzie decyzji o rozwoju nie podejmuje już wszechwiedzący burmistrz (jak to było w drugiej generacji). We współdecydowanie o dalszym modelu działania włącza się najbardziej zainteresowanych, czyli samych obywateli.
To model, który jego zdaniem zaczął się rozwijać w 2014 roku. Dobrym przykładem takiej metropolii jest Wiedeń, jeden ze stałych liderów rankingów miast inteligentnych. Część jego projektów smart city ma właśnie charakter partycypacyjny. Na przykład, we współpracy z Wien Energii władze miasta włączyły obywateli w plan rozwoju energetyki odnawialnej i zachęcają ich do inwestowania w miejskie instalacje fotowoltaiczne. Wiedeńczycy zostali też zaangażowani w takie projekty, jak rozwój tanich mieszkań czy kwestia równości płci.
Jednej z najbardziej ambitnych inicjatyw Smart City 3.0 podjęło się Vancouver: do stworzenia Vancouver Greenest City 2020 Action Plan zaprosiło aż 30 tys. mieszkańców. Barcelona z kolei zrealizowała projekt BCN Open Challenge, w ramach którego miasto określiło sześć kluczowych wyzwań i przy wsparciu platformy Citymart, zbierało najlepsze pomysły – nie tylko od własnych mieszkańców, ale również od innowatorów z całego świata.

BUDŻET NIE TYLKO PARTYCYPACYJNY
Wspólnie wypracowywane inteligentne rozwiązania to jednak tylko wycinek tego jak miasto współpracuje z szerokimi rzeszami mieszkańców. Najbardziej znanym elementem współdecydowania są rzecz jasna wszelkiego rodzaju konsultacje społeczne oraz budżety partycypacyjne. Samorządowcy nie ustają w wymyślaniu innych, bardziej proaktywnych metod zaangażowania mieszkańców.
Ciekawy pomysł podrzuciły władze Nowego Orleanu. Aby wciągnąć obywateli w sprawy miasta, sięgnęły po rodzaj gamifikacji i stworzyły Big Easy Budget Game. To prosta rozgrywka zajmująca 10 minut, w ramach której każdy może przyjąć na siebie odpowiedzialność burmistrza. Dostaje do ręki budżet miasta sięgający 602 mln dolarów i może go rozdysponować. Ale nie do woli. W każdym wydziale istnieje minimalny limit redukcji budżetu, tak aby miasta nie wykoleić. Chodzi o to, aby było jak najbardziej realistycznie. Z drugiej strony uczestnik gry może liczyć na podpowiedź, czym dany departament się zajmuje i co się może stać, jeśli jego budżet uszczuplimy albo wzmocnimy.
W grze wygranych nie ma. Miastu z jednej strony chodzi o lepsze uświadomienie jak działają jego mechanizmy, ale z drugiej strony ma być to też rodzaj crowdsourcingu. Dane z rozgrywek są agregowane. Można zobaczyć jak budżety zaproponowane przez mieszkańców mają się do tego prawdziwego oraz na ile różnią się od siebie. Władze Nowego Orleanu zapewniają, że same też chcą coś wynieść z rozgrywki: przy kolejnym budżetowaniu mieć na względzie to, na co zwracają uwagę mieszkańcy.

CAŁY NARÓD BUDUJE SWOJE MIASTO
Rodzaj gamifikacji, ale raczej takiej przypominającej SimCity, wprowadzono za to w Nowym Jorku. Ogólnodostępny serwis Mannahatta2409 każdemu mieszkańcowi umożliwia przeprojektowanie dowolnego kawałka Manhattanu. Wszystko wedle własnego uznania. Każdy może zaproponować kierunki rozwoju tej części miasta na konkretny rok. Program generuje symulacje zaproponowanych przez użytkownika rozwiązań na wielu płaszczyznach funkcjonowania miasta, takich jak budownictwo, drogi, zieleń, rekreacja. Mannahatta2409 to nie tylko zachęcenie społeczności do współtworzenia przestrzeni, w której żyje. To również narzędzie pomagające władzom miasta diagnozować konkretne potrzeby mieszkańców.

MIEJSCY OGRODNICY W PARYŻU
Jeśli chodzi o wspólne urządzanie miast, to w sferze bardziej realnej działają z kolei władze Paryża, które przyjęły prawo zezwalające mieszkańcom na obsadzenie roślinami praktycznie wszelkich zakątków miasta. Żeby nie powstał chaos w działaniach i dla promowania zrównoważonych metody uprawy ratusz stworzył też nową funkcję: miejskiego ogrodnika.
Stać się nim może każdy. Wystarczy podpisać tzw. „kartę odnowy szaty roślinnej” i przestrzegać zawartych w niej wytycznych, związanych ze sposobem uprawy – unikanie pestycydów oraz promowanie bioróżnorodności – oraz prowadzić nasadzenie odpowiedzialnie. W tym względzie władzom miasta zależy na poprawie estetyki przestrzeni i dbaniu o miejski ogród. Uprawnienia wydawane są na trzy lata z możliwością przedłużenia.
Zezwolenie trzeba dostać także na samą uprawę. Można ją prowadzić na dachu, na ścianie, a nawet na chodniku. Ze swojej strony miasto dostarczy narzędzia do sadzenia, ale także ziemię do upraw i nasiona. Mer Paryża, Annie Hidalgo, bardzo zależy na wprowadzeniu zieleni do miasta: do końca dekady chce stworzyć 100 ha ogrodów wertykalnych oraz dachowych. Co ważne, jedna trzecia tej przestrzeni ma być przeznaczona pod uprawę warzyw.

NOCNI BURMISTRZOWIE RZĄDZĄ EUROPĄ PO ZMROKU
Funkcją miejskiego ogrodnika Paryż wpisuje się w szerszy nurt tworzenia „społecznych urzędów”, których w Europie jest coraz więcej. Najciekawszą jest chyba stanowisko tzw. Nocnego Burmistrza. Wszystko zaczęło się niespełna dwa lata temu w Amsterdamie, gdzie władze doszły do wniosku, że potrzebują kogoś, kto zająłby się organizacją nocnego życia miasta. W ślad za Holendrami szybko poszły Paryż, Zurich i Toulousa.
Założeniem tego typu funkcji było uznanie, że życie nocne miasta to też życie i nie da się go zepchnąć na margines, traktując jak zło konieczne. W Holandii np. po godzinie 21.30 właściwie nie było szans na zamówienie przyzwoitego jedzenia. Nocni imprezowicze to ludzie skazani na frytki. Urzędnicy niespecjalnie czuli się kompetentni w zarządzaniu życiem nocnym. Stąd całkiem nowa i wyspecjalizowana funkcja. W Amsterdamie działa ona właściwie jako ciało doradcze, organizacja typu NGO, a sam Nocny Burmistrz został wybrany w głosowaniu elektronicznym, przez mieszkańców, uczestników imprez muzycznych oraz jury ekspertów.
Jego zadaniem jest raczej podsuwanie dobrych pomysłów jak lepiej animować i organizować życie nocne. Siłą Nocnego Burmistrza jest to, że do klubowiczów podchodzi bez uprzedzeń. Działa znacznie bardziej racjonalnie niż postąpiłaby większość burmistrzów. Pokazał to chociażby zaskakujący pomysł w sprawie godzin funkcjonowania klubów nocnych. To stały punkt konfliktu z mieszkańcami, którzy chcieliby je jak najwcześniej zamykać – bo w środku nocy, około 4 – 5 rano, budzą ich hałasy ludzi wylewających się z imprezowych lokali. Mediolan zrobił coś całkiem przeciwnego. W ramach pilotażu dziesięciu klubom pozwolił działać 24 godziny na dobę. I od razu zrobiło się spokojniej. Jedną decyzją zlikwidował bowiem godzinę szczytu – zamknięcia klubu, kiedy wszyscy na raz wychodzą na ulicę i powodują ogromny hałas. Teraz ten strumień ludzi rozłożony jest na pięć godzin, od 3 do 8 rano i znacznie mniej przeszkadza mieszkańcom.
Nocny Burmistrz wprowadził też miękkie metody tonowania nastrojów na ulicach. Gdy ktoś zawiany zachowuje się zbyt głośno, interwencja policji może doprowadzić do eskalacji awantury. Burmistrz wyprowadził więc na ulicę “tajniaków”. Ludzi wyglądających jak wszyscy inni imprezowicze, których zadaniem jest rozładowywanie napięć i przyjacielskie nakłanianie ludzi do bardziej cywilizowanych zachowań. Wychodzą z założenia, że aspołeczne i hałaśliwe działania częściej wynikają z nieświadomości tego, że szkodzi się innym, niż ze zwykłej agresji.

PIERWSZY NA ŚWIECIE BURMISTRZ ROWEROWY 
W podobnym duchu, w tym samym Amsterdamie, wybrano także pierwszego na świecie Rowerowego Burmistrza (na zdjęciu otwarciowym). Również to nie jest oficjalną funkcją urzędniczą. To rodzaj animatora, pośrednika pomiędzy formalną władzą samorządową, a mieszkańcami-interesariuszami.
Jest to więc rodzaj rzecznika interesu publicznego, przede wszystkim społeczności rowerowej. W dialog społeczny włączać ma jednak wszystkich zainteresowanych zmianami w sposobie jeżdżenia po mieście. Jednocześnie uświadamiać będzie władzom miasta jakie stoją przed nimi wyzwania i podsuwać pomysły, na zmierzenie się z nimi. Jako osoba spoza ratusza współtworzy i rozwija politykę rowerową miasta.
Pierwszym Burmistrzem Rowerowym została Anna Luten, zawodowo pracująca jako menadżer ds. marketingu w Giant. W związku ze społecznym charakterem funkcji, niestandardowy jest też sposób powoływania. To połączenie publicznej elekcji z panelami eksperckimi. Kandydaci najpierw się zaprezentowali (powyżej prezentacja Anny Luten – po holendersku), a później trwało głosowanie on-line. To procesu nie zamknęło. Ostateczny głos miało jury składające się z wybieranych władz ratusza, urzędników zajmujących się miejską polityką transportową oraz przedstawicieli środowiska rowerowego. Budżet w oparciu o jaki działać będzie Rowerowy Burmistrz to mieszanka środków publicznych oraz prywatnych wpłat sponsorów.

TRZEBA SŁUCHAĆ PRZYSZŁYCH POKOLEŃ 
Partycypacja zatacza coraz szersze kręgi. Poza dorosłymi mieszkańcami i aktywistami, do wspólnego organizowania miasta coraz częściej włącza się także najmłodsze pokolenie.
Jednym z najbardziej znanych przedsięwzięć był projekt odbudowy zniszczonego przez trzęsienie ziemi nowozelandzkiego miasta Christchurch. W 2013 zabrano się za projektowanie placu zabaw imienia Margaret Mahy, autorki książek dla dzieci, która zmarła w Christchurch rok po tragicznym trzęsieniu ziemi. Zamiast zdać się na opinię fachowców, zorganizowano The Amazing Place, konkurs na najlepszy na świecie plac zabaw. Stanęło do niego 6 tys. dzieci, które pracując w zespołach opracowały 300 projektów. Wygrała drużyna 9-letniej Harriet Compton-Moen. Wraz z dwiema 10-letnimi koleżankami zaproponowała plac zabaw inspirowany twórczością Margaret Mahy.
Ze współuczestnictwa dzieci w tworzeniu miast regułę utworzyli Holendrzy prowadząc projekt Urban95. Przekonują burmistrzów i prezydentów miast do tego, aby przy rozwoju metropolii większą wagę przywiązywali do potrzeb dzieci. W ten sposób w Indiach młodych ludzi wprowadzono do narodowego programu tworzenia smart cities. Dzieci szkolą indyjskich planistów jak tworzyć rozwiązania, które będą atrakcyjne także dla nich.

MIASTA Z KLOCKÓW
Ideę krzewią także firmy, które z dziećmi kooperują na co dzień. Za namową Lego z okazji 50-lecia odzyskania niepodległości przez Singapur powstał projekt Rebuild, gdzie dzieci przy użyciu klocków Lego miały stworzyć wizję miasta, w którym same chciałyby mieszkać za 50 lat. W pierwszej kolejności do współpracy przy tworzeniu projektu zasiedli tzw. Adult Fans of Lego, czyli dorośli, którzy wciąż lubią bawić się klockami. Stworzyli koncept miasta dający się łatwo przewidzieć: miks różnego rodzaju wysokościowców rozdzielonych szerokimi arteriami. Później do dzieła przystąpiły dzieci, które miały jedno zadanie: przebudować to wszystko co zrobili starsi. Szybko okazało się, że za sprawą młodych budowniczych mocno zindustralizowane tereny są wypierane przez parki, miejsca, gdzie wypoczywają ludzie i bawią się zwierzęta, a w miejsce szarych wieżowców stają małe, kolorowe domki.

Mojang, wydawca Minecrafta wraz z agencją UN habitat (Program Narodów Zjednoczonych ds. osiedli ludzkich) stworzył z kolei cały projekt, Block by Block, w ramach którego zachęca dzieci i młodzież do zaplanowania przestrzeni publicznej w miastach i na wsiach – wszystko rzecz jasna w świecie Minecrafta. Później ich prace prezentuje samorządowcom, projektantom i inwestorom pokazując w jakiej okolicy chciałoby mieszkać przyszłe pokolenie.

Publikacja został przygotowana jako kompendium wiedzy na temat innowacji zarządczych z okazji Kongresu Regionów, którego Miasto2077 jest partnerem merytorycznym. To próba zebrania najbardziej aktualnych trendów w aktywności samorządów na całym świecie właśnie w polityce inwestycyjnej. W pierwszej części opisujemy inwestycje w przestrzeń, będziemy też przybliżać to co się dzieje w obrębie rozwoju obiektów publicznych, inwestycji związanych ze zmianami klimatycznymi oraz nowych metodach prowadzenia projektów.


PRZECZYTAJ TAKŻE:

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Kiedy przyjdzie kolej na wodór

Energetyka wiatrowa wkracza do miast

Trump klimatu nie popsuje