Skip to main content

W Sydney nie chcą dopuścić, aby powrót do normalności i większa liczba podróży po mieście oznaczały gwałtowny wzrost smogu. Dlatego rozwijają wielką flotę elektrycznych taksówek. ETaxiCo już teraz startuje z flotą 120 takich pojazdów, która ma wzrosnąć do 2 tys.

Idea o tyle słuszna, że taksówki to najintensywniej używane auta w mieście. Dziennie przemierzają 150 – 200 km, czyli ich wpływ na jakość powietrza – zwłaszcza w centrum – jest nawet kilkarotnie większy niż przeciętnego kierowcy, który odbywa rutynową drogę do pracy i z powrotem. Projekt ETaxiCo uruchomiony pod hasłem “Zero Contact, Zero Emissions” chce przekonać Australijczyków, że dziś to najbardziej pożądany środek transportu dla tych, którzy nie jeżdżą rowerem i obawiają się transportu publicznego – zastosowane w środku zabezpieczenia są znacznie lepsze niż te doraźne, wprowadzane do już jeżdżących aut i mają maksymalnie zmniejszyć ryzyko wzajemnego infekowania pasażerów i kierowców (stąd hasło Zero Contact).
ETaxiCo wierzy, że w ten sposób taksówkarze odzyskają choć trochę klientów, których w ostatnich latach stracili na rzecz Ubera. Liczy m.in., że tę formę transportu wybiorą korporacje czujące odpowiedzialność za ograniczenie zmian klimatycznych oraz za zdrowie mieszkańców.

Inicjatywę wspierają także władze lokalne, które m.in. zapewniły ETaxiCo miejsca priorytetowe na wybranych postojach taksówek. Flota do 2 tys. aut ma się powiększyć przed końcem przyszłego roku. Tak szybkiemu rozwojowi będzie towarzyszyć również rozwój sieci ładowarek, co z kolei ma się przyczynić do ogólnej popularyzacji aut elektrycznych wśród kierowców w Sydney.

/Fot: Daniel Lee//


PRZECZYTAJ TAKŻE:

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Miasta zielone – śródmiejskie farmy

4 firmy, które wyławiają CO2 z oceanu

Kiedy przyjdzie kolej na wodór

Energetyka wiatrowa wkracza do miast