Skip to main content

„Ludzi poniosła panika i rowery wykupują jak papier toaletowy”, mówi Jay Townley analityk rynku z Human Powered Solutions obserwując to, co się dzieje w USA, gdzie rowery masowo znikają z takich sieci jak WallMart czy Target. Jak przekonuje w rozmowie z Associated Press, sprzedaż rowerów za oceanem w ciągu ostatnich dwóch miesięcy odnotowała największy wzrost od czasu kryzysu naftowego w latach 70.

Zakupowy szał wybuchł w marcu, kiedy wg. danych NPD Group sprzedaż rowerów rekreacyjnych wzrosła o 121 proc., ale prawdziwy boom nastąpił w kwietniu – wówczas sprzedaż zwiększyła się trzykrotnie. Znacznie wzrósł także popyt na rowery dziecięce i elektryczne – w tym przypadku sprzedaż zwiększyła się dwukrotnie. Nowy okołoepidemiczny boom doprowadził do podobnych niedoborów jak w przypadku papieru toaletowego, tyle że tym razem uzupełnić je jest znacznie trudniej – 90 proc. rowerów do USA trafia z Chin.

Masowy wzrost zainteresowania rowerami nie jest domeną wyłącznie USA. Właściciele sklepów rowerowych, np. w Manilli, przekonują, że popyt jest większy niż w Boże Narodzenie. Podobnie jest w Europie, gdzie m.in. we Włoszech i Francji wprowadzono dopłaty do zakupu rowerów sięgające 500 euro (nie więcej jednak niż 60 proc. ceny). „W porównaniu z zeszłym rokiem obroty wzrosły nam o 200 proc. Teraz sprzedaje się dużo rowerów dla początkujących” w rozmowie z Euronews tłumaczy Jean-Christophe Wintz, dyrektor sklepu Mondovelo we francuskim Geispolsheim. Z kolei jak donosi Confindustria Ancma (Associazione Nazionale Ciclo Motociclo Accessori), Włosi w maju odnotowali wzrost sprzedaży z 340 tys. rok temu do 540 tys. w tym roku – to prawie 60 proc.

Także na naszym kontynencie ogromny popyt odczuwają dostawcy sprzętu. VanMoof, holenderski producent e-rowerów, którego sprzedaż w okresie luty-kwiecień wzrosła o 138 proc. w USA i 184 proc. w Wielkiej Brytanii ma już 10-tygodniowe zaległości w realizacji zamówień na elektryczne rowery podmiejskie – jak przekonują właściciele, popyt jest właściwie nieograniczony. „Łańcuchy dostaw całkowicie się załamały. U nas jest teraz tak jak miesiąc temu mieli producenci maseczek. Ramy, komponenty, rowery: nigdzie nic nie zostało”, dla Business Insider Italia mówi z kolei Mattia Bonato, prezes włoskiego Assobici-Confesercenti Milano.


PRZECZYTAJ TAKŻE:

1 odpowiedź na “Miasta po epidemii: zrobił się wielki rowerowy boom”

  1. Ludzie mają kwarantannę, siedzą w domu, pracują zdalnie – coś w tym dziwnego że po pracy chcą pojeździć na rowerze?
    Od dawna wiadomo że ten środek transportu jest jedynie dobry rekreacyjnie.

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Kiedy przyjdzie kolej na wodór

Energetyka wiatrowa wkracza do miast

Trump klimatu nie popsuje