Skoro miliony ludzi migrują do miast, a centra stają się niebywale zatłoczone, miejsca do stawiania kolejnych domów zaczyna ubywać. Powstaje pytanie, czy w tej sytuacji rozlać miasto nieco szerzej poza obecne granice, czy lepiej szukać nowych przestrzeni mieszkalnych. Jeśli nie na powierzchni, to np. pod ziemią. Nie jest to futurystyka, ale rzeczywistość – pod ziemią ludzie mieszkają i pracują już na wszystkich kontynentach.
Skrajnym przykładem jest Pekin bogato wyposażony w różnego rodzaj schrony przeciwlotnicze. Znaczna część biednych Chińczyków ze wsi migrujących na dziko, bez pozwolenia szukają w stolicy szansy na nowe życie. Bez zgody władz nie mają jednak szans znaleźć legalnego lokum. Dlatego żyją pod ziemią. Jak szacuje Annette Kim, szefowa Spatial Analysis Lab na University of Southern California w ten sposób, w schronach i innych głębinowych obiektach Pekinu, może koczować od 150 tys. do 1 mln ludzi.
To jednak konieczność spowodowana przez okoliczności. Wiele jest za to miejsc gdzie ludzi pod ziemie przenoszą się z własnej woli. Od prawie wieku czterech na pięciu mieszkańców australijskego Coober Pedy (na północ od Adelaidy) żyje właśnie w ziemnych jaskiniach. Wszystko przez upały panujące na zewnątrz. Gdy słońce rozgrzewa powietrze do 40 st. C, Australijczycy mogą się cieszyć stabilną temperaturą na poziomie 23 – 25 st. C.
Ten sam motyw, ale całkiem przeciwnie skierowany gna z kolei Finów. W Helsinkach władze miasta pod ziemią zagospodarowały 9 mln metrów sześciennych. W tym przypadku nie są to mieszkania ale obiekty publiczne – m.in. sklepy, boisko do hokeja czy też base – które ziemia bardzo dobrze chroni zimą, gdy mróz sięga -20 st.C.
(Projekt Underground Science City, Singapur)
Dla przyszłości miast obok klimatu, który może się jeszcze ocieplić, kluczową sprawą będzie jednak zagęszczenie. Tak jest m.in. w malutkim Singapurze, gdzie tłok jest sporo większy nawet niż w Tokio. Dlatego powstaje tu Underground Science City pierwszy tak rozległy (300 tys. m kw.) kompleks naukowy, gdzie będą prowadzone badanai z biochemii i biomedycyny. W jaskini położonej 30 – 50 m pod ziemią znajdzie się miejsce na mieszkania dla 4,2 tys. osób.
Prostsze motywacje mają za to władze Mexico City, gdzie w ścisłym, historycznym centrum w ogóle nie można już budować. Dlatego Meksykanie podjęli projekt Earthscraper, odwróconej do góry nogami 300 m piramidy, która ma być wkopana w ziemię. Stanie się domem dla 5 tys. ludzi. Nie będzie tu jednak ciemno, bo przeszklona konstrukcja będzie przepuszczać światło słoneczne – tylko na samym dole, ze względu na odległość od gruntu, trzeba będzie doświetlać pomieszczenia. Zorganizowane zostaną nawet parki
(Projekt Earthscraper, Mexico City)
Ludzie mają naturalny opór przed mieszkaniem w kazamatach. Naukowcy są jednak przekonani, że poza jednostkami cierpiącymi na kalustrofobię, większość może przełamać taki lęk, a meksykański projekt będzie miał spore znaczenie jeśli chodzi o percepcję pomysłu życia pod ziemią. W każdym bądź razie w Chinach np. rozwija się już cała dziedzina podziemnego urbanizmu. Li Huanqing, doktorant z Politechniki Nanyang przekonany jest jednak, że zanim pod ziemią zaczną być stawiane apartamentowce, na pierwszy ogień pójdą wszelkie budynki komercyjne. Z podziemnym miastem ludzie będą oswajać się chodząc na zakupy, do restauracji oraz kina. W żadnym z tych miejsc nie ma potrzeby kontaktu ze światłem słonecznym.