Przed paryskim szczytem klimatycznym przygotowana została reklama społeczna o dość nieoczywistym przesłaniu. Farewel to the Forest, to krótki film (poniżej) opisujące historię drzewa, które uciekając przed zagładą opuszcza las i przenosi się do miasta. Paradoksalnie tutaj czuje się bezpiecznie. Współcześni mieszczanie są wrażliwi i dbają o zieleń. Ich uczucia mają jednak ograniczony zasięg – wycinanie lasów deszczowych to już dość abstrakcyjny problem.
Czy ktoś się poczuje dotknięty taką oceną czy nie, film pokazuje rzeczywiste zjawisko. Mieszkańcy, szczególnie pierwszego świata nabierają coraz większego i coraz bardziej świadomego szacunku do natury. Z drugiej strony żyjemy w epoce geologicznej, którą naukowcy coraz częściej nazywają Antropocen, tak jak kiedyś był pleistocen etc. Poszczególne epoki są zwykle nazywane od najważniejszych czynników kształtujących świat. Teraz bez wątpienia jest nim człowiek, który swoją działalnością nie tylko zmienia pustynię w kwitnące doliny i odwrotnie, ale może też wpływać na zmiany klimatu, a nawet opóźnić lub przyspieszyć zlodowacenie.
W tej sytuacji coraz częściej formułowana jest myśl, że skoro miasta stają się nowym centrum świata i przyjmują coraz szerszą falę emigrantów, to dlaczego ograniczać się tylko do ludzi. Tak jak na filmie Farewel to the Forest może też przyjąć i ugościć innych przedstawicieli przyrody ożywionej.
Miasta stałyby się czymś w rodzaju rezerwatu przyrody, a nawet Arki Noego. I nie jest to abstrakcyjny pomysł kilku idealistów. Proces ten rzeczywiście postępuje. Z jednej strony zwierzęta i rośliny są przyjmowane do zurbanizowanej przestrzeni ze względu na coraz większy zasięg miast, który obejmuje tereny bardziej naturalne – szacuje się, że w ciągu 15 lat powierzchnia miasta zwiększy się z 2 do 10 proc. powierzchni ziemi.
Jednocześnie polityka zrównoważonej przestrzeni kładzie ogromny nacisk, nie tylko na poszerzanie przestrzeni zielonej, ale także rozwój bioróżnorodności. Ze wszystkich parków świata powstających w najdziwniejszych miejscach – takich jak np. stajca podziemie kolejki na Manhattanie – szczególnie ciekawy wydaje się projekt prowadzony w Seulu, na miejscu wiaduktu kolejowego The Seoul Station Overpass. To już nie jest park, ale cały rezerwat przyrody. Zorganizowane tu arborteum ma liczyć 254 gatunki drzew i krzewów: pełen botaniczny katalog Korei. Stanie się więc rzeczywistym rezerwatem przyrody, a wręcz szkółką leśną – stąd mają pochodzić sadzonki wysyłany do innych koreańskich parków.
W mniejszym stopniu, ale z nie mniejszym zapałem miejscy ekolodzy wprowadzają do miasta dzikie zwierzęta: w Sydney nietoperze, w Londynie lisy, a w Warszawie do najwyższej wieży Pałacu Kultury wprowadziły się sokoły. Ciekawą rolę mają też rozwijające się farmy miejskie, szczególnie te aquaponiczne gdzie wraz z roślinami piętro poniżej hodowane są różne gatunki ryb.
Sytuacja wydaje się klarowna, skoro w Antropocenie to my ludzie przejęliśmy kierowanie środowiskiem naturalnym, musimy zachować się odpowiedzialnie. Bezwarunkowo przyjmować uchodźców natury wszędzie tam gdzie sami sprowadziliśmy na nich zagrożenie. Odbywać się to będzie wyłącznie z korzyścią dla miast. Bioróżnorodność tylko nas wzbogaci.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
TORY KOLEJOWE PRZEGRYWAJĄ Z PARKAMI | PARK, KTÓRY ROŚNIE NA RZECE | SEUL: TORY ZMIENIONE W TAJEMNICZY OGRÓD |