Deaf Urbanism to nowe pojęcie w słowniku tych, którzy odpowiadają za rozwój miast. Dziś nie chodzi tu już wyłącznie o urbanistykę tworzoną z myślą o osobach niesłyszących, ale to właśnie oni i ich sposób korzystania z miasta przyczynił się do ukucia nowego pojęcia. W Deaf Urbanism chodzi o kształtowanie przestrzeni z myślą o grupach mających różne potrzeby, co ma prowadzić do ich większej integracji społecznej.
Ruch zwany DeafSpace powstał około 10 lat temu w Waszyngtonie. Jego założeniem było promowanie architektury – budynków m.in. tych uczelnianych – tworzonej z myślą o ludziach niesłyszących i ich specyficznych potrzebach. Cechą charakterystyczną tej grupy jest to, że we własnym obrębie tworzy silniejsze więzi społeczne niż przeciętni Amerykanie. Mają przy tym tendencję migracji do dużych miast, gdzie funkcjonuje największy odsetek ludzi z podobnymi problemami i łatwiej tworzyć więzi. Jednocześnie nie jest to żadna wyłączona ze społeczeństwa subkultura, bo 90 proc. głuchych rodzi się w rodzinach słyszących normalnie i pozostaje w łączności z szerokim profilem społecznym.
To właśnie z myślą o zwiększeniu ich integracji społecznej zgodnie z zasadami promowanymi przez DeafSpace zagospodarowano m.in. waszyngtoński Union Market, znajdujący się w sąsiedztwie Gallaudet University. Szybko stał się miejscem integracji społecznej: spotykając się młodzi ludzie nawiązywali nowe kontakty, znajdowali partnerów do studenckich projektów, a także zdobywali pracę.
Efekt wydał się na tyle atrakcyjny, że pojęcie Deaf Urbanism zaczęto stosować w w szerszym wymiarze, poza środowisko osób głuchych. Kluczowym założeniem stało się myślenie o przestrzeni z punktu widzenia każdej, specyficznej grupie społecznej, tak aby nie pozostawała poza obrębem miejskiego środowiska i łatwiej było jej zaciskać więzi.
Więcej o Deaf Urbanism
/Fot: Elvert Barnes//
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Jeszcze nie dodano komentarza!