Grafficiarze i street-artowcy to dwie grupy „zdobników” miejskich ścian, które nie żyją ze sobą w specjalnej harmonii. Niemniej istnieje pomiędzy nimi pewien poziom poszanowania i ci pierwsi nie mają w zwyczaju niszczenia prac tych drugich.
„Ściany, na której są murale zazwyczaj nie są zamalowywane. Może nie za każdym razem, ale tak to działa w 95 proc.” mówi Louise “Ouizi” Chen, jeden ze street-artowców z Detroit. Tę właśnie prawidłowość chcą wykorzystać władze miasta, aby zniechęcić graficiarzy do malowania po ścianach.
Stąd akcja City Walls, w ramach której ratusz zatrudni artystów do tego, aby malowali murale na ścianach najczęściej nękanych przez grafficiarzy. Dotyczy to zarówno budynków prywatnych, jak i miejskich, ale także np. murów przy wiaduktach.
Budżet przedsięwzięcia na poziomie 50 tys. dolarów nie zwala z nóg, ale to rodzaj pilotażu. Jeśli efekty będą satysfakcjonujące, Detroit stanie się bardziej kolorowe.
Czytaj więcej na Next City
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Jeszcze nie dodano komentarza!