Całkiem nowy las to wyjątkowa rzadkość. Brytyjczycy przekonują, że u nich na wyspie nie pojawił się taki od tysiąca lat. Aż do teraz. Na Midlands, w środkowej Anglii, taki właśnie rezerwat przyrody zorganizowało The National Forest Company. Zajęło to ćwierć wieku.
To pokłosie dawnej i nizwykle kontrowersyjnej na owe czasy decyzji premier Margaret Thatcher o likwidacji kopalni węgla. Posunięcie podyktowanie ekonomią stało się brzemienne w skutkach także z ekologicznego punktu widzenia. 25 lat temu pozbawieni dawnego zajęcia górnicy z Grahamem Knightem na czele podjęli się niemal wizjonerskiego projektu porządkowania terenów otwartych i porzuconych kopalni odkrywkowych. W miejscu, gdzie było błoto i brud zaczęli sadzić drzewa.
On i jemu podobni, działający przy wsparciu The National Forest Company, od tego czasu rozpędzili się tak bardzo, że posadzili ich już 8 mln. Odtworzyli 200 mil kwadratowych lasów, które kiedyś gęsto porastały Midlands (to tu rośnie słynny Sherwood).
Projekt okazał się nie tylko wyjątkowym sukcesem ekologicznym, ale także ekonomicznym. Przede wszystkim rejon ten co roku przyciąga 7,8 mln odwiedzających, którzy mocno ożywili tutejszy rynek turystyczny. Co więcej, w tym czasie sam las i jego otulina stworzyły 5 tys. miejsc pracy. Poza przemysłem drzewnym w zrewitalizowanym rejonie pojawiło się tu wielu zapaleńców, którzy zajęli się rzemieślniczą produkcją żywności, a przede wszystkim piwa – w ostatnich latach rejon ten stał się „nowym światem” angielskiego browarnictwa i inkubatorem wielu modnych piwnych marek.
Czytaj więcej w Guardian
/Fot: The National Forest Company//
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Jeszcze nie dodano komentarza!