Skip to main content

Nie ma mocnych na Chromebooka

/Fot: Google//
Chromebook to bardzo prosty komputer. Jego system operacyjny Chrome OS jest oparty na internetowej przeglądarce i w rzeczywistości poza sieciowym życiem wiele nie oferuje – nie można instalować jakichkolwiek aplikacji. Dlatego kiedy Google trzy lata temu wprowadził go na rynek, żaden z konkurentów nie brał poważnie nowego przeciwnika.

Bardzo się pomylili. Okazało się, że koncepcja komputera prostego, ale taniego i uruchamiającego się kilka sekund chwyciła. Pierwsze modele szybko weszły na listę bestselerów Amazona, w pierwszej kolejności dystansując netbooki. Prawdziwy sukces osiągnęły jednak jako pomoce dydaktyczne. Mimo ograniczeń okazały się świetnym produktem dla szkół, gdzie nie potrzeba fajerwerków, ale sprawnego i niedrogiego sprzętu. Najbardziej wymowny jest skok jaki Chromebook wykonał w zeszłym roku na rynku amerykańskich szkół od podstawówki, aż po liceum: starczyło 12 miesięcy aby udział zwiększył z 1 do 20 proc. Dokonał tego głównie kosztem PC-tów których udział spadł z 47 do 28 proc. (największą siłą pozostały wówczas iPady z 43 proc. udziałem w rynku).

Co więcej jak donosi IDC w tym roku całkiem już zdystansował rywali wyrastając na lidera rynku szkolnego. Teraz Chromebook tylko się umacnia, co potwierdził zawierając w zeszłym tygodniu umowę z miejskim departamentem edukacji w Nowym Jorku. Dzieciom amerykańskiej metropolii ma dostarczyć milion komputerów. Google wygrał nie tylko sprzętem, ale całym swoim pakietem aplikacji edukacyjnych. Apps dla Szkół i Uczelni (dostępny także w Polsce) to właściwie spakowane w jednym zestawie różne programy udostępniane przez Google na szerokim rynku, ale z dobrze poprowadzoną narracją rozwiązań dla nauczycieli i ich uczniów. Poza narzędziami do komunikowania (poczta, komunikator etc.) i planowania zajęć jest to cały zestaw narzędzi umieszczonych w chmurze i korzystających z takich rozwiązań jak chociażby YouTube, który przede wszystkim pozwala uczniom robić prezentacja i projekty – głównie w wersji cyfrowej.

Google udowadnia więc, że kluczem do sukcesu nie jest technologiczny bajer czy design, ale maksymalizacja użyteczności. O Chromebooku usłyszymy pewnie też w polskich szkołach.

Najpopularniejsze teksty

Kiedy przyjdzie kolej na wodór

Energetyka wiatrowa wkracza do miast

Trump klimatu nie popsuje