Akumulatory litowo-jonowe i wykorzystywane nich tlenki metali nie pasują do „zielonego” wizerunku samochodów elektrycznych. Okazuje się jednak, że katody można recyklingować, a uzyskane z ten sposób baterie działają co najmniej równie dobrze, co baterie zbudowane ze świeżo wydobytych minerałów.
Przetwarzanie akumulatorów samochodów elektrycznych jest sporym wyzwaniem. Wymaga albo spalania (a więc nakładów energetycznych) albo mielenia lub rozpuszczania w kwasach. Większość firm, które zajmują się recyclingiem baterii, stosuje te metody, aby uzyskać pojedyncze elementy, które następnie nogą być wykorzystane na przykład w przemyśle samochodowym. Kluczowym elementem akumulatora jest jednak katoda, uzyskana z kombinacji metali, w tym niklu, manganu i kobaltu. Innowacja polega więc na tym, by ze starych baterii uzyskać gotowe do użycia materiały katodowe. Zużyte baterie rozbierane są na kawałki. Po usunięciu części ze stali, aluminium, miedzi czy plastiku, pozostała masa jest rozpuszczana, a specjalne filtry chemiczne odseparowują grafit, węgiel i inne zanieczyszczenia. Nikiel, kobalt i mangan są następnie łączone w odpowiednich proporcjach, by uzyskać właściwości katody.
Choć techniki recyclingu baterii do samochodów są już rozwijane, wyzwanie pozostaje przekonanie do nich producentów samochodów. Ludzie z reguły wierzą, że nowy materiał jest lepszy niż uzyskany z odpadów. Badanie przeprowadzone przez Yana Wanga, profesora inżynierii mechanicznej w Worcester Polytechnic Institute oraz badaczy z US Advanced Battery Consortium (USABC) i producenta baterii company A123 Systems powinno przekonać, że wcale tak nie jest. Recyclingowany materiał ma bardziej porowata strukturę, co ułatwia absorpcję i uwalnianie jonów litu, co przedłuża cykl życia baterii aż o 53%, przy tej samej pojemności.
Jeszcze nie dodano komentarza!