Skip to main content

Chyba wszyscy odczuli jak pandemia zmieniła możliwości naszego podróżowania. Jeszcze wiosną blisko 179 krajów wprowadziło różnego rodzaju ograniczenia przy przekraczaniu swoich granic od całkowitego ich zamknięcia po 2-tygodniowe kwarantanny, co w zasadzie zabiło turystykę w mijającym roku i mocno uderzyło w podróże służbowe. Niektóre ograniczenia w podróżowaniu, które początkowo miały charakter tymczasowy, zostały przedłużone na czas nieokreślony (na przykład do USA, Australii czy Nowej Zelandia wjechać nie można od marca). Od kilku tygodni mamy do czynienia z kolejną falą ograniczeń, dlatego naukowcy z Center for Global Development (CGD) postanowili zbadać efektywność tego rodzaju działań i ku swojemu zaskoczeniu nie znaleźli danych potwierdzających ich skuteczność. 

W swoim badaniu autorzy wykorzystali m.in. dane dotyczące czterech poprzednich pandemii, aby zobaczyć w jaki sposób rozprzestrzeniają się epidemie i jaki wpływ ma na to ma podróżowanie. Z ich wyliczeń wynika, że gdyby w grudniu zeszłego roku znacznie mniej osób przyjechało z Azji do Stanów Zjednoczonych czy Europy nie opóźniłoby to znacząco nadejścia pandemii i miałoby niewielki lub żaden wpływ na liczbę osób, które ostatecznie zmarły na Covid-19.

 „To proste. Podczas prowadzenia samochodu – im szybciej jedziesz, tym ryzyko wypadku jest większe. Między pandemią i podróżowaniem nie zachodzi taki związek przyczynowo-skutkowy” – mówił Bloombergowi Michael Clemens, starszy konsultant CGD i współautor opracowania wraz z Thomasem Ginnem. Ich zdaniem wynika to z tego, że prawdopodobnie tak wiele osób podróżuje, że jest tylko kwestią czasu, kiedy przyniosą oni chorobę. Jak długo krytyczna masa ludzi przemieszcza się przez granice, staje się „prawie pewne”, że wirus będzie podążał za nimi, niezależnie od spadku liczby podróżnych, wyjaśnia Clemens. A kiedy wirus znajdzie się w określonym kraju, jest przenoszony głównie przez ludzi w tym kraju.

„Gdy epidemia już nadejdzie i zacznie się rozprzestrzeniać, największe ryzyko dla każdego, kto nie jest zarażony, stanowią inni ludzie mieszkający w kraju, a nie turyści czy goście z zagranicy” – dodaje Clemens.

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Miasta zielone – śródmiejskie farmy

4 firmy, które wyławiają CO2 z oceanu

Kiedy przyjdzie kolej na wodór

Energetyka wiatrowa wkracza do miast