Nowoczesne, bogate i pełne elektrycznych aut Oslo wydaje się daleko bardziej ekologiczne od polskich miast – zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę systematyczne wypieranie ruchu i spalin z centrum. A jednak Norwegowie w rzeczywistości mierzą się z podobnymi problemami jakie mamy w Polsce, o czym świadczy wprowadzony w styczniu tego roku zakaz indywidualnego grzania przy użyciu paliw kopalnych. Coś, co w Krakowie działa już od września, a we Wrocławiu jeszcze na to czekamy.
Różnica polega na tym, że Polacy dopuszczają użycie gazu, a Norwegowie drewna, którego wciąż używa kilkanaście procent mieszkańców. Czego Norwegowie nam jednak zazdroszczą, to ciepło sieciowe. W Oslo korzysta z niego 20 proc. mieszkańców, a we Wrocławiu już 62 proc. i odsetek ten stale rośnie – dekadę temu ciepło z sieci trafiało do 45 proc. wrocławian. A głównym źródłem ogrzewania w norweskiej stolicy jest energia elektryczna, która dostarcza czterokrotnie więcej ciepła niż sieć cieplna: 26 TWh vs. 6,5 TWh. Dlatego dziś jednym z priorytetów jest zwiększenie zasięgu sieci grzewczej, a wyniki Wrocławia mogą stanowić dla Oslo sporą inspirację. Co istotne, oba miasta są bardzo podobnej skali – w stolicy Norwegii mieszka ok. 670 tys. osób, a w stolicy Dolnego Śląska ok. 640 tys. osób.
„Ciepło sieciowe zapewnia czystsze powietrze, bo zmniejsza emisję o ilość wytwarzaną przez 150 000 samochodów. Co więcej, zamiana ogrzewania elektrycznego na sieciowe pozwala wykorzystywać energię elektryczną do innych celów, takich jak ładowanie samochodów – a więcej samochodów elektrycznych oznacza mniejsze zanieczyszczenie powietrza z ruchu ulicznego”, mówi Stian Mathisen, Ambasador Klimatu w Norweskim Stowarzyszeniu Energetycznym, a jednocześnie kierownik ds. komunikacji w Fortum, które jest operatorem sieci ciepłowniczej zarówno w Oslo, jak i Wrocławiu.
Wzorce działają tu jednak w obu kierunkach. We Wrocławiu sieć grzewcza funkcjonuje w większej skali, ale Norwegowie wprowadzają sporo innowacji technologicznych, które powodują, że produkcja ciepła staje się jeszcze bardziej efektywna i pochłania mniej paliw, zwłaszcza kopalnych. Jednym z takich rozwiązań jest zainstalowanie pomp ciepła w kanalizacji, dzięki czemu ciepło oddawane przez ścieki wstępnie podgrzewa wodę, trafiającą do kotła elektrociepłowni (opisywaliśmy taki projekt na przykładzie fińskiej Suomenoji). „Działa to jako jedno ze źródeł energii włączonych do całego systemu ciepłowniczego miasta. Dzięki temu przy podgrzewaniu wody można zmniejszyć zużycie paliw w elektrociepłowni i zmniejszyć emisję CO2.” mówi Krzysztof Karolczyk, manager ds. rozwoju projektów w Fortum.
Norwegowie przymierzają się także do tego, aby sięgnąć po tzw. ciepło odpadowe z centrów przetwarzania danych. Stale pracujące komputery wytwarzają go bardzo dużo, przez co muszą być stale klimatyzowane. Tymczasem użycie tej temperatury nie tylko zmniejszy koszty wstępnego podgrzania wody, ale także zmniejszy koszty chłodzenia serwerów.
Elementem, który znacząco odróżnia Oslo nie tylko od Wrocławia, ale wszystkich polskich miast jest dobór paliwa do ogrzewania domów. U nas wciąż dominuje węgiel z domieszką biomasy, tymczasem w norweskiej stolicy 60,8 proc. energii cieplnej pochodzi ze spalania odpadów. To konsekwencja polityki odpadowej przyjętej przez wszystkie kraje nordyckie. Jako pierwsze w Europie zdecydowały się bowiem na likwidację składowisk, które w samej Norwegii zostały zakazane w 2009 roku. Odpady jednak pozostały, a około 40 proc. z nich nie nadaje się do segregacji. Stąd pomysł, aby użyć ich jako źródła energii.
„W ten sposób rozwiązujemy problem odpadów przekształcając je w zasoby energetyczne, które zastępują paliwa kopalne i biopaliwa, a jednocześnie zmniejszają zużycie energii elektrycznej do podgrzewania. Co roku Fortum przetwarza w Oslo 400 000 ton odpadów, wykorzystując przy tym zaawansowane oczyszczanie procesu spalania, przez co nie wpływamy na pogorszenie jakości powietrza” mówi Stian Mathisen. Nie jest tak, że Norwegowie traktują to jako drogę na skróty i dokonują wątpliwego etycznie wyboru: „skoro można spalić, to po co segregować”. Przeciwnie, Fortum w Oslo planuje jednocześnie wybudowanie największego w Norwegii zakładu recyklingu tworzyw sztucznych, dzięki czemu proces przetwarzania odebranych odpadów uczyni bardziej kompleksowym, a z drugiej strony jako duży koncern zadba, aby także sam finalny produkt był właściwej jakości. Fortum wypracowało bowiem technologię przetwarzania plastikowych odpadów w granulat, który stanowi świetny materiał dla firm zajmujących się wytwarzaniem wszelkiego rodzaju produktów z tworzyw sztucznych.
/Fot: Tore Bustad//
Tekst powstał we współpracy z Fortum
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Jeszcze nie dodano komentarza!