W Polsce poprzemysłowe miejskie rejony zazwyczaj zamieniane są w nowe centra biurowe (tak jak warszawski Służewiec czy wrocławski Pafawag), ewentualnie osiedla mieszkaniowe (tak się dzieje np. na Żeraniu). Za oceanem tego typu porzucone przestrzenie miasta lub rejonów podmiejskich coraz częściej są przekształcanie w parki i miejsca rekreacyjne.
Tak kilka lat temu został zagospodarowany teren znajdującej się pod Nowym Jorkiem West Point Foundry Preserve. Projektantki tego terenu z Mathews Nielsen Landscape w ogóle są wielkimi orendowniczkami takiego właśnie sposobu zagospodarowania postindustrialnych nieużytków. “Kiedy przemysł wycofuje się z miasta, powstaje przestrzeń, którą można przeobrazić np. w park. Wiele z naszych projektów polega na tym, aby nadać nowe życie miejscu, które kiedyś miało całkiem inne funkcje”, mówi Signe Nielsen.
Podobny projekt pojawił się na Florydzie. Na 72 hektarach poprzemysłowej dzielnicy położonej nieopodal centrum stutysięcznego Lakeland powstanie Bonnet Springs Park. Zgodnie z założeniami biura projektowego Sasaki, przestrzeń będzie zagospodarowana bardzo różnorodnie. Począwszy od dzikich podmokłych stref charakterystycznych dla Florydy (z jeziorami, po których można pływać), przez dobrze urządzone nasadzenie krzewów i kwiatów tworzące coś na kształt miejscowego ogrodu botanicznego, a także tereny czysto rekreacyjne, a na pawilonach z knajpkami i sklepami kończąc.
Poza tym, że zagospodarowauje miejskie nieużytki, projekt Bonnet Springs Park ma dwie charakterystyczne cechy. Przede wszystkim powstaje na terenach skażonych odpadami zawierającymi arsen oraz ropopochodnymi węglowodorami. Najpierw trzeba było więc usunąć to zagrożenie – wywieziono już 37 ton odpadów, a potem zeskładowano skażoną ziemię tworząc z niej odpowiednio zabezpieczone kopce. Tworzone tu mokradła mają mieć nie tylko walor estetyczny, ale także będą wspomagać filtrację zanieczyszczeń.
Drugą charakterystyczną cechą jest źródło finansowania. Park nie powstał bowiem z pieniędzy publicznych, ale prywatnych środków Carol Jenkins Barnett oraz jej męża Barney’a. To filantropowie finansujący swoje przedsięwzięcia z pieniędzy, jakie przynosi należąca do nich sieć supermarketów Publix – w USA milionerzy często dbają o społeczności lokalne właśnie za pośrednictwem tego typu projektów. Choć park jest przedsięwzięciem prywatnym, to nie tylko, że będzie otwarty dla wszystkich, ale przy jego zakładaniu zaproszono mieszkańców do konsultacji, podczas których wyrażali swoje zdanie jak powinien zostać urządzony.
Ciekawy był przy tym sposób ustalania konsensusu w tej sprawie. Poza dyskusją, zgłaszaniem uwag i pomysłów, odbyło się również głosowanie w ramach którego mieszkańcy wrzucali kolorowe kulki do słoików ustawionych przy propozycjach wprowadzenia poszczególnych elementów, jakie miałyby się znaleźć w parku.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Jeszcze nie dodano komentarza!