Skip to main content

Parkomatowe innowacje

/Fot:Qywee//
Parkometr to już naprawdę wiekowy pomysł. Pierwsze urządzenia stanęły na ulicach Oklahoma City w 1935 roku. Później w samej koncepcji ich działania praktycznie nic się nie zmieniło – tyle, że auomaty robiły się coraz bardziej nowoczesne. Kiedy ulice gęstnieją od samochodów innowacyjnych pomysłów na udoskonalenie systemu opłat rodzi się jednak coraz więcej.

W Ameryce, takie miasta jak Pittsburgh chwalą się wdrażaniem elektronicznych parkomatów, które zastąpiły klasyczne maszyny w których drukowało się bilet. W tego typu urządzeniach kierowca po prostu wbija numer rejestracyjny samochodu i dokonuje opłaty (kartą lub gotówką). Nie musi zawracać do auta, aby włożyć za szybę bilet parkingowy – kontrolerzy opłat skanują tylko numer rejestracji i sprawdzają czy samochód ma opłacony postój. Jak zapewniają władze miasta dzięki nowemu systemowi wzrosły wpływy z parkomatów. Rozwiązanie rzeczywiście interesujące, tyle że w rzeczywistości nie aż tak progresywne – podobne parkometry od 2012 roku, czyli tego samego w którym zaczął wdrażać je Pittsburgh, stoją także w centrum Warszawy.
Większe zmiany wprowadził za to Madryt, który wynalazł swój sposób na ograniczanie w centrum pojazdów zanieczyszczających atmosferę – np. w Londynie są to po prostu opłaty wjazdowe. Stolica Hiszpanii wprowadziła za to 20 proc. dyskonty dla samochodów elektrycznych i hybrydowych oraz 20 proc. dopłaty dla aut z dużymi silnikami. Także tu wszystko kontrolowane jest na podstawie numerów rejestracyjnych, które dają dostęp do bazy danych pojazdów i ich modeli. Podobnym pomysłem jest zresztą wprowadzenie różnych stawek dla samochodów w zależności od ich wielkości. System taki opracował Donald Shoup z UCLA proponując dyskonty dla pojazdów krótkich – długością referencyjną jest Rolls Royce Phantom, który płaci pełną stawkę, Ford Fiesta np. dostaje 28 proc. dyskontu, podczas gdy Smart może liczyć na opłatę aż o 56 proc. niższą niż standardowa.

Ostatecznie parkomaty nabierają też coraz bardziej lokalnego charakteru. W Miami Beach np. miejscowi płacą za postój 1 dol. za godzinę, podczas gdy przyjezdni 1,75 dol. Władze tłumaczą to, że mieszkańcy i tak płacą podatki lokalne więc to tylko wyrównanie stawek. Jeszcze dalej poszły za to władzę miasta Ventura w Kalifforni. Tutaj wstawiono parkomaty głównie po to, aby z opłat finansować lokalne patrole ulic, a także inwestycje w publiczny WiFi.
Przez lata parkomaty po prostu były traktowane jako forma podatku pogłównego dla wszystkich kierowców jeżdżących po mieście. Dziś władze dochodzą do wniosku, że może to być też jeden z elementów prowadzenia municypialnej polityki. Stąd pomysłów na innowacyjne użycie maszyn do płacenia za postój z pewnością będzie coraz więcej

Najpopularniejsze teksty

Akumulatory lepsze pod każdym względem

Domy pod termoforem

AI mocno odciska swój ślad węglowy

Rok za rokiem świat bije rekord ciepła

Upały przyspieszają starzenie

Solarny skuter