Kalifornia jako samodzielny stan to piąta największa gospodarka świata – pod względem skali PKB ustępuje Niemcom, a wyprzedza Wielką Brytanię oraz Francję. I wyobraźmy sobie, że tak ogromny organizm gospodarczy w całości ma być napędzany czystą ekologicznie energią.
Pod koniec sierpnia taką właśnie decyzję podjęła stanowa legislatura, czyli połączone zgromadzenie Senatu oraz Izby Reprezentantów. Podstawowy cel, czyli całkowite wyeliminowanie emisyjnych źródeł energii, ustalono na 2045 rok. Od ostatniej tego typu uchwały ambicje Kalifornijczyków istotnie wzrosły. Ostatni wyznaczony cel to 50 proc. energii z czystych źródeł w 2030 roku, tymczasem uaktualniony harmonogram przewiduje, że do tego czasu udział zielonej energii wzrośnie do 60 proc.
Kalifornia nie jest pierwszym stanem, który poszedł w tym kierunku. Trzy lata temu analogiczny cel przyjęły władze Hawajów. Rzecz jasna można kręcić nosem i tłumaczyć, że tak słonecznemu stanowi łatwiej podjąć taką decyzję, niż np. krajom europejskim. A jednak debaty na temat równie ambitnej transformacji trwają w wielu stanach m.in. w New Jersey, Massachusetts, Waszyngtonie oraz w Nowym Jorku.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Jeszcze nie dodano komentarza!