W Ameryce pionierem w tym względzie stała się 60-tysięczna, kalifornijska Petaluma. Wszystko za sprawą miejscowych aktywistów, Jenny Blaker i Woody’ego Hastingsa, którzy w marcu przekonali władze lokalne do wprowadzenia moratorium na nowe stacje.
W Petalumie działa obecnie 16 stacji benzynowych i radni uznali, że to wystarczy dla tej wielkości miasta. Z drugiej strony silne były argumenty związane z ochroną klimatu – 60 proc. emisji CO2 miasta pochodzi właśnie z transportu.
Mimo wszystko jest to jednak raczej decyzja symboliczna, bo jak przekonują sami aktywiści, którzy powołali do życia Coalition Opposing New Gas Stations, to tylko pierwszy krok. Za nim powinno pojawić się nacisk na budowę większej ilości stacji ładowania pojazdów elektrycznych oraz tworzenie udogodnień dla transportu publicznego.
Inna kwestia to sposób działania. Aktywiści chwalą sobie konstruktywne rozmowy jakie prowadzi się na poziomie lokalnym, z mieszkańcami oraz władzami samorządowymi. Obawiają się jednak przejść na wyższy poziom i zacząć kampanię ogólnokrajową, bo wówczas ruch może zostać wciągnięty w wojny kulturowe jakie toczą się w Ameryce. To z miejsca do ich idei uprzedziłoby znaczną część społeczeństwa.
Więcej czytaj na Guardian
/Fot: David Mark wia Pixabay//
Jeszcze nie dodano komentarza!