Wodny Świat był dystopią, przedstawioną na filmie czarną wizją świata po efekcie cieplarnianym, kiedy czapy lodowe na biegunach stopniały i stały ląd zniknął pod wodą. Z naszą planetą tak źle jeszcze nie jest, mimo to grupa akwapasjonatów tworzy właśnie pierwsze na świecie pływające miasteczko. To nie tylko przyjemna ekstrawagancja, ale także sposób na ratowanie podmorskiego środowiska.
Za całym przedsięwzięciem stoi Seasteading Institute wywodzący się z San Francisco, który już podpisał memorandum w sprawie stworzenia osiedla na jednym z atoli Polinezji Francuskiej. Ma to być kompleks okrągłych budynków różnej wielkości, architektonicznie nawiązujących do miejscowych domków. Ustawione będą na pływającej platformie, która ma stanowić namiastkę suchego lądu. Składać ma się z 45 wysp o wielkości ponad 600 mkw. (25 m na 25 m).
Pływać ma w odległości 1 kilometra od brzegu wewnątrz laguny. Ze względów środowiskowych ma być samowystarczalna i działać w obiegu zamkniętym – żadnych ścieków, cała woda będzie wykorzystywana ponownie. Do tego uprawy szklarniowe i 20 proc. miasteczka pokryte panelami słonecznymi. Każdy budynek przykryty takim solarnym dachem ma być niezależny energetycznie.
Jednym z głównych założeń Seasteading Institute jest to, aby miasteczko wpisało się w zastany, oceaniczny ekosystem, a wręcz wspierało go. Władze Polinezji Francuskiej zgodziły się na umieszczenie go w lagunie objętej ochroną, bo ma wspomóc odbudowę żyjących tu koralowców. Dziś groźny jest dla nich wzrost temperatury wody, a miasteczko miałoby spowodować jej obniżenie. Plan rozmieszczenia wysp jest taki, aby dały odpowiedni cień do schłodzenia wody i jednocześnie w odpowiednich porach dnia udostępniło słońce, które podmorskiemu środowisku jest niezbędne do prowadzenia fotosyntezy.
Pierwsze 15 wysp sztucznego archipelagu ma się pojawić już w 2020 roku. W ciągu kolejnych dwóch, trzech lat liczba się podwoi, aby w końcu w okolicach 2025-2026 roku dojść do 45.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Jeszcze nie dodano komentarza!