Co powiecie na soję, która nie tylko imituje i smakuje jak mięso, ale w pewnym sensie nim jest. Twórcy start-upu Moolec Science od jakiegoś czasu wykorzystując technologie rolnictwa molekularnego eksperymentowali z soją, ale ostateczny efekt przeszedł nawet ich oczekiwania. Zmienili sekwencja aminokwasów soi, w wyniku czego produkuje ona zamiast białka soi białko wieprzowe. W efekcie otrzymujemy fasolki soi, które po przekrojeniu mają charakterystyczną różowawą barwę i w zależności od modyfikacji może zawierać między 5%, a 26% białka wieprzowego. To gigantyczny przełom w pracach nad mięsna alternatywą z kilku powodów.
Z racji ogromnego śladu węglowego, który pozostawia po sobie produkcja mięsa od dawna poszukiwane są rozwiązania, które pozwolą nam odejść od tak dużej konsumpcji mięsa. Aby przekonać miłośników mięsa konieczna są alternatywy, które będą posiadały te same cechy jeśli chodzi o smak, teksturę i kolor. I te cechy ma produkt Moolec Science.
W odróżnieniu od alternatyw mięsa przygotowywanych na bazie roślin, ta metoda nie wymaga tak dużej obróbki oraz wielu dodatków. Z racji, że tutaj modyfikowane są jedynie ziarna soi, to na dalszych etapach mamy do czynienia z klasyczną uprawą, do której można korzystać z tej samej infrastruktury co do tej pory. Oznacza, to też, że ślad węglowy, w tej metodzie produkcji białka wieprzowego jest taki sam jak w przypadku zwykłych upraw, czyli znacznie mniejszy od hodowli zwierząt. Oczywiście znaczący jest też aspekt moralny i świadomość, że żadne zwierzę nie traci życia podczas tej hodowli.
Teraz firma pracuje nad zwiększeniem skali ich upraw jednocześnie opracowując metodę efektywnego wytwarzania proszku z otrzymanego białka. Dodatkowo planowane są modyfikacje pozwalające na otrzymanie innych białek wieprzowych i wołowych, z racji, że dane nasiono może produkować jedynie jeden rodzaj białka.
Wyzwaniem oczywiście będzie przekonanie rolników do upraw (zapewne prostsze), jak i konsumentów do jej spożywania. W tym momencie w Stanach Zjednoczonych uprawia się 350 milionów ton soi. Z racji, że uprawy soi mają się niczym nie różnić w stosunku do obecnych sugeruje to, że rolnicy nie powinni mieć problemu z nadchodzącymi zmianami. Co do konsumentów, to ci niechętnie podchodzą nawet do produktów modyfikowanych genetycznie, teraz otrzymają innowację łączącą cechy białka roślinnego i zwierzęcego. Z drugiej strony często ten sprzeciw kończy się na deklaracjach, 95 proc. amerykańskich upraw soi jest modyfikowana genetycznie i nie ma problemu z jej konsumpcją. W tym przypadku Piggy Sooy jednak jest duża szansa, że modyfikacje zostaną zaakceptowane z powodów jakościowych i smakowych produktu. Wiele konsumentów chętnie przestawiłoby się na roślinny zamiennik mięsa (ograniczając swoją emisji CO2) o ile ten faktycznie nie różniłby się w smaku od mięsa. I Piggy Sooy ma duże szanse te szanse spełnić.
Jeżeli udało się z białkiem wieprzowym, to od razu warto pójść w stronę materiału maksymalnie przyswajalnego. Bardziej zbliżonego do ludzkiego o parametrach smakowych pasujących do lokalnych upodobań.