Skip to main content

Płacimy drożej za upalne lato

Letnie upały już się skończyły, ale za ich skutki będziemy płacić całą jesień. Między innymi w rekordowych cenach masła. Jeszcze w lipcu kosztowało 6 zł za kostkę, dziś już mamy 7 zł i toczy się dyskusja czy cena zatrzyma się na poziomie 8 – 9 zł. A może pójdzie dalej, na rekord w okolicach 10 zł

Dla wielu sytuacja jest o tyle zaskakująca, że na rynku mleczarskim nie mamy żadnego poważnego kryzysu. Przeciwnie, produkcja rośnie i nie ma drożyzny w cenach samego mleka czy np. jogurtów. To jednak co w tym roku wyraźnie spadło, to jego kaloryczność, a dokładnie zawartość tłuszczu. Zwykle oscyluje wokół 4 proc., ale w czasie upałów może spaść do 3 proc. Zjawisko to zyskało nawet swoją nazwę Milk Fat Depression (MFD), w Polsce określanym jako syndrom za niskiej zawartości tłuszczu w mleku. To w oczywisty sposób przekłada się na spadek produkcji masła, które ma określony minimalny poziom tłuszczu 82 proc. Przez to nie jest uzależniony od samej ilości mleka, ale zawartego w nim tłuszczu.

MFD spowodowany jest przede wszystkim tym co krowy jedzą, a co za tym idzie, jak trawią. Chodzi o zaburzoną fermentację pokarmu, który trafia do żwacza, czyli pierwszego i największego z jej trzech przedżołądków. Dochodzi do niej, gdy zaburzona jest równowaga między paszą treściwą (taką jak np. ziarna kukurydzy), a paszą objętościową, do której należy siano, zielonka czy kiszonka. Podstawą do produkcji tłuszczu w mleku jest błonnik pochodzący głównie z traw, a gdy paszy treściwej jest zbyt dużo, w żwaczu powstają specyficzne kwasy tłuszczowe – przede wszystkim sprzężony kwas linolowy, zwany CLA – które blokują syntezę tłuszczu w gruczole mlekowym. 

To jaką krowa finalnie spożyje mieszankę z warunkami klimatycznymi związane jest zarówno pośrednio, jak i bezpośrednio. Urodzaj pasz objętościowych w prosty sposób uzależniony jest od pogody. W czasie upałów i suszy urodzaj jest słaby, hodowcom bydła trudno jest więc uzupełnić oraz zmagazynować wystarczające zapasy „zieleniny”. Szczególnie rzutuje na to pogoda wiosną, gdy robi się pierwsze pokosy stanowiące podstawę paszy w kolejnych miesiącach.

W czasie upałów także jednak same krowy stronią od pasz objętościowych, które są bardziej termogeniczne. Oznacza to, że przy ich trawieniu organizm wytwarza więcej ciepła niż po spożyciu np. kukurydzy. W chłodne dni to zaleta, ale przy wysokiej temperaturze krowa ma problem z oddaniem nadmiaru ciepła do otoczenia, stąd instynktownie sama sięga po pasze treściwe. Rolnicy nazywają to sortowaniem paszy i traktują jako poważny problem. Oba czynniki, które wpływają na niedobór tłuszczu w mleku są więc nieoczywiste, ale przede wszystkim długotrwałe. Susze i upały, to stałe zjawiska, które nawiedzają nas już wiosną.

/Fot: YRShots, //     

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.