Smart City to nie kwestia technologii, ale inteligentnego rozwiązywania problemów. Ot, chociażby publiczne toalety. Stawianie tego typu kabin to przedsięwzięcie drogie i obarczone dużym ryzykiem zniszczenia. Dlatego Niemcy podeszli do tego całkiem z innej strony.
Zamiast inwestować w nowe szalety, płacą za udostępnienie ich przez prywatnych, lokalnych przedsiębiorców. To program Nette Toilette, który został uruchomiony już 16 lat temu i objął 210 miast. W zamian za pełne upublicznienie swoich toalet restauracje, kawiarnie i wszystkie podobne placówki mogą liczyć na miesięczną rekompensatę na poziomie od 30 do 100 euro. Ze swojej strony muszą też nakleić na szybę specjalną wlepkę informującą, że toaleta jest dostępna dla każdego przechodnia.
Rozwiązanie jest inteligentne pod każdym względem. Po pierwsze unika się wandalizmu, bo toaleta nie jest odizolowanym dobrem publicznym, które każdy może zdezelować. Dbają o nią prywatni właściciele knajpek. Z drugiej strony jest to optymalne wykorzystanie zasobów, bo tego typu miejsca większość czasu stoją puste, a tak zwiększa się ich wykorzystanie. Na końcu jest to ogromna oszczędność, np. Brema wyliczyła, że zamiast wydawać rocznie 1,1 mln euro na inwestycje w publiczne szalety i ich utrzymanie cały program Nette Toilette kosztuje cząstkę tej kwot: 150 tys. euro.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Jeszcze nie dodano komentarza!