Skip to main content

Szeroka społeczność kierowców zżyma się na fotoradary, które bezlitośnie punktują naruszenie ograniczenia prędkości. Lepiej nie będzie. Niebawem obok nich, w miastach pojawi się coś, co można nazwać audioradarami – urządzenia, które mierzą poziom hałasu samochodu i tym, którzy przekraczają normy, także wręczają mandaty. Powodzenie projektu oznaczałoby koniec z wycinaniem tłumików, puszczaniem głośnej muzyki oraz nadużywaniem klaksonów.

Zmierzenie poziomu hałasu wydawanego przez pojazd nie jest jednak tak łatwe, jak w przypadku prędkości. Choć dźwięk jest wykrywany jeszcze prościej, gorzej z ustaleniem emitenta. Szczególnie gdy przemieszcza się cała kolumna pojazdów.
Dlatego Hornet Advanced Noise Control System opracowany przez Hornet Industries musi być urządzeniem całkowicie inteligentnym. To rozbudowany czujnik z całym zestawem mikrofonów wyłapujących dźwięk z różnych kierunków. Jest połączony z kamerą, która rejestruje, co się dzieje na drodze. Zaimplementowane oprogramowanie na podstawie czasu rejestracji dźwięku w każdym mikrofonie lokalizuje skąd w danej chwili dobiegał hałas – jak zapewniają producenci sprzętu, precyzja sięga 25 mm. Kamera służy do identyfikacji źródła dźwięku.

Precyzja w wykryciu łamiącego przepisy jest tym większa, że tego typu czujniki będą rozstawione w wielu miejscach miasta – głównie na skrzyżowaniach i często użytkowanych ulicach. Sprawca będzie więc zazwyczaj rejestrowany w kilku różnych lokalizacjach – ograniczenie prędkości łamie się na określonych odcinkach, podczas gdy hałas wytwarzany przez motor lub samochód jest stały i tym bardziej uciążliwy. Pierwszym miastem, które wyraziło zainteresowanie tą technologią jest Nowy Jork.


PRZECZYTAJ TAKŻE: