Skip to main content

Są samochody napędzane wodorem, to dlaczego ma nie być wodorowych pociągów? Takie właśnie w przyszłym roku ruszą po torach w Niemczech.

Zbiornik z gazem, który na pokład zabierze lokomotywa, pozwoli jej na przebycie 800 km. Energia produkowana w ramach syntezy wodoru z tlenem nie będzie od razu zużywana w całości. Jej nadwyżka trafi do litowych akumulatorów.
Pociąg będzie jeździć z prędkością 140 km/h, czyli nie stanowi konkurencji dla kolei elektrycznych. Coradia iLint, bo tak się nazywa, ma być następcą lokomotyw napędzanych dieslem (m.in starsze modele Coradia Lint), które zwykle jeżdżą na mniej uczęszczanych trasach, pozbawionych trakcji elektrycznej. Kilkanaście miesięcy temu w ramach pilotażu Anglicy wypuścili na takie odcinki elektryczne składy wyposażone w baterie elektryczne, które ładuje się przed podróżą tak jak samochody. Coradia iLint w grudniu 2017 roku ruszy w Dolnej Saksonii na trasie Buxtehude-Bremervörde-Bremerhaven-Cuxhaven.

Upowszechnienie lokomotyw napędzanych wodorem wyeliminowałoby ostatnią „brudną” technologię kolejową. Pociąg wodorowy jest znacznie bardziej ekologiczny niż zwykłe. Elektryczne składy czerpiące prąd z sieci partycypują w produkcji CO2 proporcjonalnie do tego w jaki sposób działa cała branża energetyczna, gdzie odnawialne źródła wciąż stanowią mniejszość w paliwowym miksie. Tymczasem Coradia iLint napędzany jest wodorem powstającym jako produkt uboczny w dużych zakładach chemicznych. Jeśli nie trafi na kolej, jest w nich spalany jako czysty nośnik energii.

/Fot: Alstom//


PRZECZYTAJ TAKŻE:

1 odpowiedź na “Po samochodach przyszedł czas na wodorowe pociągi”

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.