Dziś jednym z najważniejszych wyzwań stojących przed energetyką odnawialną (OZE) jest jej magazynowanie. Aby sieć elektroenergetyczna prawidłowo funkcjonowała, trzeba na bieżąco dopasowywać przesył energii do faktycznego zapotrzebowania na nią, bo w przeciwnym razie grozi jej niedobór lub przeciążenie. To nabiera szczególnego znaczenia przy energii zielonej, bo w tym przypadku mamy ograniczony wpływ na to, kiedy i ile jej wyprodukujemy, wszystko zależy od wiatru i słońca. Stosowane w domach czy elektrowniach magazyny energii, ze względu na koszty, sprawdzają się, ale w przypadku przechowywania energii przez kilkanaście godzin.
Ale istnieje prosta technologia na jej długotrwałe przechowywanie stosowana od ponad 100 lat. Polega ona na wykorzystaniu energii potencjalnej grawitacji. Wystarczy w momencie nadwyżki produkcji prądu przepompować wodę ze zbiornika znajdujące się na niższym poziomie, do innego zbiornika leżącego wyżej. W sytuacji zapotrzebowania na energię (na przykład w godzinach szczytu) należy tylko ten proces odwrócić. Ta technologia – nazywana elektrowniami szczytowo-pompowymi – po raz pierwszy w praktyce została wykorzystana w 1907 roku, ale na masową skalę stało się to możliwe dopiero w latach 30’, wraz z upowszechnieniem się turbin, które mogły działać jako pompy. Ostatnio problemem w rozwoju takich magazynów były znalezienie dobrych dla nich lokalizacji. Najprościej stawiać je na rzekach, ale to oznacza dużą ingerencję w naturalne środowisko oraz koszty budowy zapory.
Dlatego naukowcy z Australijskim Uniwersytecie Narodowy Andrew Blakers, Bin Lu i Matthew Stocks postanowili wykorzystać satelitarne technologie mapowania, znajdując 35 tys. potencjalnych lokalizacji w USA dla takich “wodnych” magazynów. Są to sparowane zbiorniki wodne, znajdujące się na różnych wysokościach, często będące zalanymi terenami poprzemysłowymi (co ogranicza negatywny wpływ na środowiska). Idealnie nadają się do tego stare kopalnie odkrywkowe, których liczba szybko rośnie ze względu zielona transformacje gospodarki. Dobrym przykładem tego, może być projekt magazynu planowanego w zamkniętej kopalni węgla hrabstwie Bell w stanie Kentucky. Jak zaznaczają naukowcy nie wszystkie wskazane przez nich lokalizacja są optymalne (z różnych względów: geologicznych, środowiskowych, społecznych czy ekonomicznych), ale jak szacują wystarczy wykorzystać 1 proc. z nich, by zaspokoić potrzeby OZE.
Jeszcze nie dodano komentarza!