Skip to main content

Prosumenci mają swoją giełdę

/Fot: Vandebron//
Kiedy w Polsce jest prowadzona walka o to, aby prosumpcja była w ogóle możliwa w Europie budowany jest już cały prosumencki rynek. Powstały całe platformy, gdzie każdy może pohandlować wyprodukowanym przez siebie prądem. I sprzedać go np. sąsiadom.

Prosumpcja to termin rozpowszechniony przez znanego futurystę, Alvina Tofflera, która ma być jednym z głównych trendów XXI wieku. Chodzi o to, że zwykli ludzie nie są już tylko konsumentami, ale jednocześnie wytwarzają produkty, które mogą odsprzedać. Tak jest z przydomową produkcją prądu, np. za pomocą kolektorów słonecznych, którego nadwyżkę można sprzedać do sieci. Tam gdzie jest to praktykowane jedyną opcją jest jednak podpisanie umowy z którymś z dystrybutorów energii i dostawę prądu po zaproponowanej przez niego stawce.
Tymczasem w Holandii powstał Vandebron, startup określany Airbnb rynku energii. Działa wykorzystując inny, nowy trend: ekonomię współdzielenia. “Przeszła mi do głowy dość prosta myśl: dlaczego prądu nie kupować bezpośrednio od rolnika, który ma wiatrową farmę. Idea jest rzeczywiście dość prosta, chociaż sam projekt już bardziej złożony”, mówi Remco Wilcke, jeden z założycieli Vandebron. Jest to rodzaj platformy handlowej, gdzie klienci zgłaszają zapotrzebowanie na ilość energii i jak długo chcieli by ją odbierać. Później wybierają z listy dostawców, u których będą się zaopatrywać. Po tej stronie znajdują się takie osoby jak np. Bernard and Karin Kadijk, rolnik z północnej Holandii, który ma jedną turbinę o mocy wystarczającej na zasilenie 600 domów. Prąd oferuje za 28 centów z KWh. Jeśli kupujący wyraża zgodę aby odebrać od niego nadwyżkę, transakcję finalizuje w dwie minuty.
W ten sposób obie strony pozbywają się pośrednika w postacie zakładu energetycznego. Jedyne co muszą zapłacić to stałą, miesięczną opłatę 10 euro. dla samego Vanderbordo oraz taryfę przesyłową, co zresztą powoduje że wybór dostawców także ma znaczenie – im bliżej tym taniej. Jak zapewnia jeden z rolników sprzedających nadwyżki mocy za pośrednictwem platformy rocznie jest w stanie zarobić ponad 10 tys. euro więcej niż sprzedając do zakładu energetycznego.

Podobny projekt działa już także na wyspach brytyjskich. Open Utility to także platforma handlowa dla prosumentów, która dostała nawet 750 tys. dol. wsparcia finansowego od rządu. Tutaj odbiorcy prądu określają listę preferencji zakupowych takich jak: “chce kupować po najniższej cenie” albo “chcę kupować wyłącznie od dostawców komunalnych”. Według tak ustawionych parametrów otrzymują ofertę dostawców podłączonych do platformy. Utrudnieniem jest prawo, które nie tylko zmusza Open Utility do współpracy z licencjonowanym dystrybutorem energii, który rozlicza wszelkie operacje, ale przede wszystkim uniemożliwia sprzedaż do odbiorcom indywidulanym.
Oba projekty pokazują jak efektywna okazała się liberalizacja europejskiego rynku energii. Rozbicie monopolu konglomeratów produkujących, przesyłających i dostarczających energię przyniosło stworzenie otwartego rynku, na którym pojawiają się innowacyjne i efektywne rozwiązania.

Najpopularniejsze teksty

Kiedy przyjdzie kolej na wodór

Energetyka wiatrowa wkracza do miast

Trump klimatu nie popsuje