Zmniejszenie śladu węglowego to trudny i żmudny proces, wymagający wielu wyrzeczeń. Dlatego ludzkość z taką nadzieją patrzy na wszelkie technologie, które pozwoliłyby nam zrobić od razu krok dalej, wychwytując i usuwając CO2 bezpośrednio z atmosfery. Zresztą bez względu na to, do jakiej perfekcji dojedziemy ograniczeniu emisji i tak zostanie go w atmosferze całkiem sporo i będziemy jakoś musieli usunąć z niej miliardy ton węgla. Na dzień dzisiejszy największym, wyzwaniem są koszty takich technologii oraz znalezienie metody trwałego pozbycia się wychwyconego CO2.
Zdając sobie z tego sprawę Marie Yap i Chris Reinhard twórcy start-upu Lithos Carbon postanowili opracować naturalną metodę redukującą gaz cieplarniany z atmosfery. Punktem wyjścia jest bazalt, czarna magmowa skała, powszechnie występująca na wyspach wulkanicznych, takich jak Hawaje czy Islandia. Lithos przetwarza skałę na pył bazaltowy, który następnie jest rozprowadzany na polach uprawnych. Kiedy woda deszczowa miesza się z pyłem bazaltowym, wyzwala reakcję chemiczną, która wychwytuje i zatrzymuje CO2 w postaci wodorowęglanu.
Wodorowęglan wpływa następnie do rzek i otwartego oceanu, gdzie odżywia rafy koralowe i muszle krabów, ostryg i innych organizmów. Kiedy te stworzenia umierają, węgiel jest trwale sekwestrowany jako skała na dnie oceanu. „Wysysamy dwutlenek węgla z atmosfery i przechowujemy go na stałe przez 10 000 do 100 000 lat”, mówi Mary Yap, współzałożycielka i szefowa Lithos Carbon.
Jeszcze nie dodano komentarza!