Odnawialne źródła energii stały się realną alternatywą dla paliw kopalnych. Najlepiej widać to w miejscach, które mają utrudniony dostęp do tradycyjnych nośników energii – przede wszystkim krajach wyspiarskich. Dwa z nich mają plan całkowitego przejścia na OZE.
Jako pierwsza całkowicie zasilana zieloną energią ma być pacyficzna wyspa Palau. Obecnie jej sieć zasilana jest przede wszystkim generatorami napędzanymi importowanym dieslem. To powoduje, że prąd jest tu dwa razy droższy niż np. w USA, z którym Palau jest stowarzyszone. Wysokie bieżące ceny gwarantują, że przestawienie się na prąd wytwarzany na farmach solarnych nie będzie tak mocno odczuwane – a już do końca przyszłego roku Palau chce być w 100 proc. zasilane OZE.
Dłuższą drogę przed sobą ma Samoa, jest to jednak archipelag niemal 10-krotnie większy pod względem zaludnienia. Tutaj porzucenie dieslowskich generatorów na rzecz farm słonecznych i wiatrowych trwać ma siedem lat. Operacja na Samoa będzie zresztą dość skomplikowana, bo tradycyjne generatory to bardzo stabilne źródło prądu, które działa w chwili, kiedy jest na niego zapotrzebowanie. Tymczasem wiatraki czy ogniwa fotowoltaiczne są uzależnione od pogody i już ich 20-proc. udział w bilansie energetycznym może powodować destabilizację.
Dlatego wyspiarski kraj tworzy system zarządzania zasobami mocy, w czym pomaga mu Tesla. Z jednej strony są to rozwiązania informatyczne, które wprowadzają inteligentny model zarządzania dostawami prądu – część z nich przesuwa na okresy szczytu produkcyjnego (np. ładowanie aut). Z drugiej strony Tesla jako producent akumulatorów stworzy też odpowiednie duże magazyny mocy, do których będzie się sięgać wtedy, gdy nie wieje i nie świeci.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Jeszcze nie dodano komentarza!