/Fot: Souvenirs via photopin//
Paryż wyznaczył sobie ambitny cel – stać się miastem numer jeden na rowerowej mapie świata. Rusza w pogoń za Amsterdamem i Kopenhagą. Aby to osiągnąć w ciągu najbliższych pięciu lat miasto wyda 150 mln euro.
Sprawą zasadniczą będzie podwojenie obecnej długości ścieżek rowerowych. Do 2020 roku powstanie dodatkowych 80 km bardzo nowoczesnych tras dla cyklistów. Sztandarowy projekt to sieć pięciu prawdziwych rowerowych autostrad: szerokie i całkowicie odseparowanych od ulicy barierkami. Trzy z nich będą przecinać miasto – dwie z północy na południa, a jedna od wschodu do zachodu na linii Pól Elizejski – podczas gdy dwie pozostałe będą się ciągnąć po obu stronach Sekwany. Te ostatnie szlaki to w znacznym stopniu ukłon w stronę turystów.
Dla tych przybyszów, którzy do stolicy Francji zdecydują się przyjechać rowerem czekają także inne ułatwienia. Przede wszystkim władze chcą zlikwidować przeszkodę jaką stanowi Bulwar Peryferyjny czyli wewnętrzna obwodnica miasta. Zamierzają stworzyć specjalne, łatwe do przebycia przejazdy przez tę komunikacyjną barierę. Poza tym na rowerzystów będzie czekać 10 tys. nowych miejsc do parkowania rowerów.
Merostwo Paryża cały uliczny ruch chce zresztą ustawić pod dyktando rowerzystów. Poza głównymi szlakami komunikacyjnymi, gdzie ograniczenie prędkości pozostanie na poziomie 50 km/h, wszystkie inne ulice zostaną spowolnione do 30 km/h. Co więcej zrobionych zostanie 7 tys. specjalnych miejsc skrętu dla rowerzystów, tak aby nie musieli czekać na zmianę światła – gdzie nie da się tego wprowadzić rowery będą miały priorytet przejazdu przed wszelkimi innymi pojazdami.
Cała seria udogodnień dla znacznej części osób może być rzecz jasna nie wystarczająca. Po prostu nie każdy ma chęć pedałować i przyjeżdżać spocony do pracy. Władze miasta i dla tych mają rozwiązanie – to 33 proc. dofinansowania do zakupu roweru elektrycznego (maksymalny pułap liczbowy to 400 euro).
Cel jest prosty: dzisiejszy odsetek mieszkańców jeżdżących na rowerach podnieść z 5 do 15 proc. Rzecz jasna to jeszcze daleko od 43 proc. którymi chwali się Amsterdam. Paryż jest jednak miastem trzy razy większym, więc w liczbach bezwzględnych dorównałby mu, a poza tym Holendrzy transport rowerowy promują od czterech dekad. Od czegoś zacząć trzeba.