Skip to main content

/Fot: Shinola//
W dobie rozkwitu elektronicznego handlu tradycyjne sklepy przechodzą transformację. Z jednej strony mamy rozkwit wszelkiego rodzaju formatów typu convinience, gdzie kupuje się rzeczy najbardziej potrzebne, podręczne. Po drugiej stronie tworzą się sieci na typowe zakupy impulsowe, rodzaj galerii z gadżetami i świetnymi materiałami na prezenty – tutaj królem jest Tiger, ale w tę stronę idzie też np. Empik.

Są jednak też tacy odważni, którzy zamierzają wzmocnić pozycję swoich lokali. Silniej związać z nimi klientów, a wręcz przekształcić w tzw. community centers, czyli miejsc skupiających społeczność, głównie lokalną. W tym kierunku podąża Shinola, wywodząca się z Detroir sieć sklepów sprzedających produkowane przez siebie lifestyle’owe dobra luksusowe, takie jak zegarki, wyroby ze skóry, czy nawet rowery oraz wyroby papiernicze.

Aby ocieplić swój wizerunek w nowych lokalach postanowiła stworzyć przestrzeń życia towarzyskiego, gdzie można napić się kawy, kupić i poczytać gazetę lub książkę. Shinola nie robi tego na własną rękę, ale wzięła do pomocy specjalistów – partnerem projektu jest sieć restauracyjna The Smile, która odpowiada za część gastronomiczną przedsięwzięcia. W dobie konkurencji kosztowej z przedsięwzięciami e-commerce nie bez znaczenia jest fakt, że w ten sposób obie firmy podzielą się kosztami najmu.

Najważniejsze jest jednak stworzenie czegoś nowego, co przyciągnie klientów, zatrzyma ich w sklepie/kawiarni i zwiększy lojalność. Jest to próba stworzenia swego rodzaju genius loci, co nie jest sprawą łatwą. Nie jest to też pierwszy tego typu pomysł – wcześniej podejmowano m.in. próby łączenia księgarń z kawiarniami, model ten się jednak nie upowszechnił. Niewątpliwie Shinola wyczuwa jednak nie tylko nieubłagany prąd zmian w samym handlu, ale także coraz bardziej wyraźny trend do otwierania drzwi i przestrzeni na publiczność, tworzenia niezobowiązujących miejsc, w których ludzie i całe społeczności mogą spędzać czas.


PRZECZYTAJ TAKŻE: