Koniec tegorocznej zimy dla Słowaków oznacza też koniec spalania węgla: 26 marca zamknęła się ostatnia elektrownia – Vojany. Zakład zlokalizowany we wschodniej części kraju tuż przy granicy z Ukrainą działał od 1966 roku.
Słowacja sama wydobywała węgiel brunatny, a kamienny importowała z Czech i Polski. Jego znaczenie spadało od lat, głównie ze względu na restrukturyzację przemysłu. Już w 2013 roku odnotowano spadek emisji CO2 i CH4 o połowę. Ostatecznie zaprzestano też jego eksploatacji, co miało bardzo pozytywne ekonomiczne skutki. Co roku odbiorcy energii musieli dopłacać 100 mln euro do nierentownego wydobycia.
Jeśli chodzi o samą produkcję prądu nasi południowi sąsiedzi mieli dwa zakłady. W grudniu ubiegłego roku zamknięto już opalaną węglem brunatnym elektrociepłownię Novaky (ENO) o mocy 266 MW. W jej miejscu ma powstać farma fotowoltaiczna. Elektrárne Vojany (EVO) także była elektrociepłownią, ale znacznie większą. Jej moc zainstalowana wynosiła pierwotnie 1.320 MW, co czyniło ją wówczas największym takim zakładem w całej byłej Czechosłowacji. Slovenské Elektrárne, państwowa spółka, która kontroluje kluczowe aktywa energetyczne ostateczną decyzję o jej zamknięciu podjęła w zeszłym roku.
Nie będzie to jednak bardzo dotkliwe dla mieszkańców, bo Vojany od lat prawie nie wytwarzała energii elektrycznej. W tym względzie Slovenské Elektrárne ma jeszcze do dyspozycji 2 elektrownie jądrowe – Elektrárne Bohunice o mocy 1.760 MW i Atómové elektrárne Mochovce o mocy 1.471 MW – a do tego 31 elektrowni wodnych i 2 solarne. Vojany pracowały głównie w sezonie grzewczym produkując ciepło w szczycie zapotrzebowania. Dlatego zamknięto ją, gdy nadeszła wiosna.
/Fot: Tom Blackwell//
Jeszcze nie dodano komentarza!