Bezpretensjonalny Reykjavík zaskakuje turystów między innymi specyfiką budynków mieszkalnych: wiele domów w historycznym centrum miasta pokrywa… blacha falista. W rezultacie można odnieść wrażenie, że miejscowa ludność ma skłonność do zamieszkiwania budynków gospodarczych. Kpiny są jednak zupełnie nie na miejscu. Tzw. “islandzkie pancerniki” budowane w latach 1880-1925, są imponującym przykładem stawiania czoła trudnym warunkom atmosferycznym. Islandczycy, jako jedni z pierwszych na świecie, sięgnęli po nowoczesne metody w budownictwie, takie jak użycie prefabrykatów, betonu i blachy, bez uszczerbku dla estetyki.
Choć Islandia jest zamieszkana od prawie 1200 lat, trudno tu znaleźć budynki mieszkalne, zbudowane wcześniej niż w końcu XIX wieku. Aż do tego momentu większość Islandczyków mieszkała w tradycyjnych domach z darni. Praktycznie pozbawieni drzew, stawiali mury z ziemi. Te, które przetrwały do dziś, wydają się czarujące pod pokryciem z gęstej trawy. Życie w nich było jednak bardzo ciężkie: wewnątrz panowała ciemność, wilgoć i chłód. Trochę jak w ziemiance. W dodatku ściany wymagały ciągłej naprawy i umacniania.
W XIX w. nieliczna w Islandii klasa średnia i wyższa mieszkała w domach drewnianych, jednak drewno trzeba było sprowadzać statkami, a często sprowadzano już całe elementy domów, by złożyć je na miejscu. Problemem pozostawała cena oraz klimat. Silne wiatry powodują, że deszcz w Islandii pada niemal poziomo, skutecznie niszcząc budynki. Pewnym rozwiązaniem było pokrywanie ich smołą (również importowaną), wkrótce jednak Islandczycy odkryli zalety blachy zabezpieczonej przed korozją stopionym cynkiem. Odtąd to właśnie blachę sprowadzali w zamian za owce i wełnę. Gdy w 1915 r. Reykjawik nawiedził wielki pożar, blaszane domy przetrwały, udowadniając swoją przydatność. Miasto wprowadziło wymóg pokrywania blachą nowych domów i obowiązek ten przetrwał aż do połowy lat lat 20-tych XX w. Niskie, z reguły jedno lub dwupiętrowe, budynki nieźle utrzymywały temperaturę, zapewniając jednocześnie wentylację. W dodatku były ładne: zwieńczone spadzistymi dachami i kolorowe.
W drugiej połowie lat 20. XX w. Islandczycy zaczęli budować z betonu. Reykjawik stopniowo rozrastał się, tworząc sieć podmiejskich miasteczek. Ostatnie lata przyniosły jednak ponowne zainteresowanie mieszkaniem w centrum miasta. Początkowo deweloperzy proponowali rozbiórkę blaszaków i wybudowanie w ich miejsce nowoczesnych apartamentowców. Zwyciężył jednak sentyment. Miasto wzięło pod ochronę stare budynki, a ludzie przestają się wstydzić reliktów biednej przeszłości i doceniają przyjazną atmosferę niskiej zabudowy.
Jeszcze nie dodano komentarza!