Od kilku lat mówi się w Europie o wprowadzeniu ograniczeń związanych z lataniem samolotami na krótkich dystansach (na przykład opodatkowując loty), tak by jeżdżenie pociągiem stało się bardziej konkurencyjne. Kolej, która jest bardziej ekologiczną formą transportu z lataniem przegrywa z powodu dwóch rzeczy: wyższych cen biletów oraz dłuższego czasu podróży. Lockdown gospodarki i uziemienie samolotów spowodowane epidemią na nowo otworzyło dyskusję na ten temat. Brytyjczycy wyszli z założenia, że bez względu na to kiedy i w jaki sposób koszty podróżowania obydwoma środkami transportu miałyby być zrównane, kluczowe jest skrócenie czasu podróży.
W lutym czyli jeszcze przed wybuchem epidemii, premier Boris Johnson ogłosił swoje poparcie dla projektu kolei szybkich prędkości NS2. Ale teraz projekt stał się jeszcze bardziej strategiczny. Bo oprócz szansy na modernizację brytyjskiej sieci transportowej i przejścia na bardziej ekologiczny sposób podróżowania, inwestycja może pomóc w odbudowie gospodarki po pandemii.
NS2 to licząca ponad 500 kilometrów trasa kolejowa, która łączyłaby leżący na południu Londyn z Birmingham, a następnie biegła do dwóch najważniejszych miast północnej Anglii Manchester i Leeds. Podróż miałaby trwać niewiele ponad godzinę, bo nowy pociąg miałby rozwijać jeździć z prędkością nawet do 400 kilometrów na godzinę. Szybka kolej może zrewolucjonizować podróżowanie z północy na południe Anglii, skracając czas podróży oraz trzykrotnie zwiększając obecną przepustowość pociągów. W efekcie nawet teoretycznie tańszy lot samolotem przestaje być tak atrakcyjny. Bo chodź sam lot jest króciutki, to dojazd z i do lotniska oraz przejęcie przez strefę bezpieczeństwa zajmuje 2-3 godziny. Zresztą nie chodzi tylko o Manchester, dzięki przejazdowi części drogi koleją szybkiej prędkość NS2 spadłby czas przejazdu również do miast leżących jeszcze dalej na północ, jak Newcastle, Glasgow czy Edynburg. Jednocześnie w sytuacji gdy dalekobieżne podróże pociągiem zostałyby przeniesione na nowo budowaną infrastrukturę kolejową specjalnie stworzoną pod szybkie prędkości, w istniejącej sieci zwolniłoby się miejsce na nowe połączenia lokalne, które są dużą konkurencją dla ruchu samochodowego.
Czyli korzyści środowiskowe byłyby podwójne – ograniczenie ruchu samolotem oraz samochodem. To pozwoliłoby też zaniechać zapowiadaną rozbudowę pękającego w szwach lotniska Heathrow, przeciwko której protestują mieszkańcy zachodnich przedmieść Londynu i postawić na niedoinwestowany, lokalny port lotniczy w Birmingham, w kontekście lotów transkontynentalnych i międzykrajowych
Jeszcze nie dodano komentarza!