/Fot: Henrik Trygg//
Opłata kongestyjna pobierana od kierowców wjeżdżających do centrum to nic nowego – wiele miast ją stosuje. Inżynierowie ruchu z Królewskiej Politechniki w Sztokholmie doszli jednak do wniosku, że to za mało, aby zmienić przyzwyczajenia mieszkańców. Zaproponowali wprowadzenie odwróconej opłaty kongestyjnej, której beneficjentami byliby rowerzyści. W uproszczeniu chodzi o to, aby cyklistów w jakiś sposób wynagradzać za to, że cztery spalinowe kółka porzucili dla dwóch, bardziej ekologicznych.
Nieco podobne próby podejmowane były już we Francji, gdzie pracownikom płacono za jeżdżenie do pracy rowerem. Większych sukcesów jednak nie osiągnięto. Na swoją propozycję Szwedzi patrzą jednak inaczej. Przede wszystkim nie chcą ludziom wręczać pieniędzy. Raczej bonusy: darmowy serwis rowerowy albo nabijanie opon ćwiekami na zimę. Poza tym ważny jest sam system finansowania – budżet dla rowerzystów pochodziłby z pieniędzy zebranych z opłat dla kierowców. Szwedzcy inżynierowie ruchu nie chcą więc tworzyć akcji społecznej, ale raczej system, który motywowałby do zmiany przyzwyczajeń w dłuższym horyzoncie czasowym.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
W MADRYCIE SAMOCHODY ZOSTAŁY SKAZANE NA BANICJĘ | W DUBLINIE TRAMWAJE I DEPTAKI ZAMIAST SAMOCHODÓW | PLACE PARYŻA ZMIENIĄ SIĘ DLA PIESZYCH I ROWERZYSTÓW |