Skip to main content

Kiedy w 1994 r. amerykański departament rolnictwa policzył, ile w USA działa targowisk, które sprzedają świeże owoce i warzywa prosto od producenta wyszło, że mniej niż 2 tysiące. Tymczasem, jeśli dziś zajrzymy do tego rejestru, okaże się, że jest ich około 8,7 tysięcy.

Dynamika wzrostu spada, ale skala i tak jest imponująca. W niektórych miejscach przyrost był bardzo mocny – w Massachusetts w ciągu dekady liczba targowisk wzrosła ze 100 do 300.
Wraz ze zwiększeniem skali pojawiają się jednak uwagi i głosy krytyczne, szczególnie po stronie farmerów. Przede wszystkim wzrost liczy targowisk powoduje, że obroty tych już działających robią się mniejsze – klienci wynoszą się do bazarów, które mają bliżej. Z drugiej strony ta forma handlu to wciąż mniej niż 5 proc. całej sprzedaży żywności. Przestrzeń na wzrost jest więc spora, chodzi więc o to, aby upowszechnić tę formę zakupów. W tym względzie zagęszczenie lokalizacji sprzyja nawykom zakupowym – kiedy ponad 100 lat temu tworzono sieć targowisk w Barcelonie, władze wyszły z założenia, że aby rzeczywiście mieszkańcy z nich korzystali nie powinny być położone dalej niż 10 minut drogi od miejsca zamieszkania.


(Rozmieszczenie i zasięg miejskich targowisk w Barcelonie)

Druga problematyczna kwestia to efektywność całego procesu – handel i związana z nim logistyka odrywa farmerów od ich podstawowej działalności, czyli uprawy. Z drugiej strony zwolennicy targowisk przekonują, że dzięki sprzedaży bezpośredniej farmerzy przede wszystkim mogą poznać opinie klientów z pierwszej ręki i dowiedzieć się na co jest zapotrzebowanie. Targowisko to zasadniczo jedyny poważny punkt styczny pomiędzy mieszkańcami wsi oraz miasta. Pojawienie się tu farmerów daje im też możliwość nawiązania bezpośrednich kontaktów z instytucjonalnymi klientami, takimi jak restauracje, szkoły czy szpitale.

Nie bez znaczenia jest samo wyeliminowanie pośredników, w postaci hurtowni i sklepów. Dzięki temu rolnicy zbierają nie tylko marżę produkcyjną, ale także handlową. Z drugiej strony targowiska mają też istotne znaczenie dla ekonomii miasta. Przede wszystkim są wylęgarnią drobnej przedsiębiorczości stabilizującej rynek pracy zdominowany przez duże firmy. Z drugiej strony, działając poza korporacyjnym obiegiem nie mają presji na prowadzenie agresywnej polityki cenowej i działają niejako poza dużymi rynkami żywnościowymi, gdzie notowania w ostatnich latach przeżywały duże zwyżki i załamania. Dlatego ceny towarów są tu bardziej stabilneprzewidywalne.

/Fot: Pixabay//


PRZECZYTAJ TAKŻE:

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Kiedy przyjdzie kolej na wodór

Energetyka wiatrowa wkracza do miast

Trump klimatu nie popsuje