Waga problemu jakim jest fotosmog albo – inaczej mówiąc – zanieczyszczenie światłem, rośnie każdej jesieni. Dzień się skraca i dłużej używamy wszelkiego rodzaju lamp i reflektorów. Dotychczas panowało przekonanie, że to uliczne latarnie są głównym emitentem niepotrzebnego światła. Z badań w Tuscon w Arizonie wynika jednak, że odpowiadają tylko za ograniczoną część fotosmogu.
Niemieccy naukowcy German Research Centre for Geosciences (GFZ) wyniki swoich badań opublikowali w Lighting Research & Technology, a eksperyment skonstruowany został tak, że wszystkie 14 tys. latarni ulicznych w Tuscon przez 10 dni było przyciemnionych od 1:30 nad ranem. Ich zadaniem była analiza robionych w tym czasie zdjęć satelitarnych. „Użyliśmy satelity, aby zmierzyć jaki ułamek całkowitej emisji światła jest spowodowany latarniami ulicznymi” – powiedział Christopher Kyba, fizyk z GFZ.
Okazało się, że nawet po tym zabiegu światła wciąż było na tyle dużo, że zanieczyszczało naturalny wygląd nieba. Okazało się, że latarnie uliczne obsługiwane przez miasto odpowiadają za zaledwie 13 proc. całkowitego blasku (w paśmie 500–900 nm) obserwowanego z kosmosu z Tucson po północy, a gdyby Tucson nie ściemniało latarni ulicznych po północy, wkład wyniósłby 18 proc. Uwzględniając latarnie uliczne, za które miasto nie odpowiada (np. na prywatnych osiedlach), szacunki wzrastają odpowiednio do 16 proc. i 21 proc. „Zaskakująco mały ogólny udział oświetlenia ulicznego w całkowitej emisji światła pokazuje, że polityka zrównoważonego rozwoju związana z oświetleniem zewnętrznym powinna uwzględniać wszystkie źródła światła, a nie skupiać się wyłącznie na latarniach ulicznych.”, piszą naukowcy z GFZ. Wśród źródeł, które powodują największe zanieczyszczenie światłem są m.in. reflektory stadionowe, reklamy, oświetlenie elewacji i parkingi.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Kiedy na zajęciach wspomniałem, że nie podoba mi się moda na oświetlanie wyremontowanych elewacji zostałem wyśmiany, bo przecież to powoduje ekspozycję wyremontowanych budynków…
Dziś mam dowód naukowy, że jednak miałem rację
Nie jestem przekonany czy można wyciągać jakieś szersze wnioski na podstawie obserwacji takich miast jak amerykańskie Tuscon. Znaczna część tego miasta składa się z typowej amerykańskiej zabudowy domków jednorodzinnych, Stoją one przy ulicach w ogóle nie oświetlonych latarniami ulicznymi. Natomiast latarnie są wzdłuż głównych ulic, tam gdzie jest większy ruch samochodowy.
Odnoszenie tego do choćby polskich miast, gdzie latarnie są stawiane wzdłuż ulic nawet setki metrów od jakichkolwiek budynków mija się z celem.