Powraca pomysł na stworzenie kolei spinającej oba brzegi Atlantyku. Taki pomysł na tunel pomiędzy Nowym Jorkiem i Londynem padł już ponad dekadę temu ze strony konstruktorów przeprawy pod kanałem La Manche. W czasach, kiedy Hyperloop wydaje się na wyciągnięcie ręki, projekt znów staje na agendzie.
Wówczas zakwestionowano go z powodu kosztów szacowanych na 200 mld dol. oraz trudności w utrzymaniu bezpieczeństwa tunelu o długości 3,5 tys. km. Naukowcy z MIT nie zrażają się jednak tymi przeszkodami i na nowo planują ułożenie podwodnej rury, z której wyssane zostanie powietrze. W zależności od miejsca znajdowałaby się od 50 do 200 m pod powierzchnią oceanu, zakotwiczona do jego dnia.
W próżni mknąłby pociąg na magnetycznej poduszce, osiągając prędkość do 2 tys. km/h. To nie tylko znacznie więcej niż są w stanie dziś jeździć najszybsze koleje, ale dwa razy szybciej niż samolot i więcej niż Elon Musk zaplanował w Hyperloop (ok. 1,2 tys. km/h). W takim tempie podróż z Londynu do Nowego Jorku trwałaby 3 do 4 godzin. Jeden pociąg zabierałby ok. 800 pasażerów, ew. wypełniony byłby towarem.
Trudność w tego typu przedsięwzięciu to nie tylko koszt, który zakładałby poważne dofinansowanie z pieniędzy publicznych, odzyskiwane przez dekady. Jako zagrożenie twórcy wymieniają także podnoszenie się temperatur i pojawianie gór lodowych, co wymusza większe zanurzenie tunelu. Przekonani są jednak, że projekt otworzyłby worek z kolejnymi, podobnymi przedsięwzięciami – trasą kolejową przez Bałtyk (ze Szwecji do Niemiec), przez Morze Śródziemne (z Francji do Włoch), czy też dalekowschodnie połączenia między Hong Kongiem a Singapurem oraz z Korei do Japonii.
PRZECZYTAJ TAKŻE: