Skip to main content

Trzy generacje inteligentnych miast

Smart City to jedna z najbardziej nośnych idei, która pojawiła się z początkiem tej dekady. W ciągu kilku lat wyrosła z poziomu poszczególnych projektów realizowanych w większych i mniejszych miastach, aż do całościowej wizji wprowadzenia metropolii w przyszłość.
Boyd Cohen profesor Przedsiębiorczości, Zrównoważonego Rozwoju i Smart Cities na Universidad del Desarrollo w Santiago de Chile, zidentyfikował trzy fazy rozwoju koncepcji Inteligentnych Miast. Metropolie w różnym stopniu rozwijają się i adaptują technologię: jedne stale idą naprzód, inne zwolniły tempo eksperymentu.

Inteligentne Miasta 1.0.: Technologia ponad wszystko

Jak przekonuje Boyd Cohen, kiedy w 2011 roku zaczął studia nad inteligentnymi miastami, IBM i inne globalne firmy technologiczne zachwalały potencjał technologii. To właśnie one miały przekształcić miasta w raje dla innowatorów – bardzo wydajne środowiska napędzane technologią. Spotkało się to z pozytywną reakcją niektórych bardziej progresywnych miast (tzw. early adopters), które zaczęły implementować zaproponowane rozwiązania. Nie jest tajemnicą, że miasta ze sobą rywalizują, aby przyciągnąć to, co Richard Florida nazwa klasą ludzi twórczych. Technocentryczna wizja inteligentnych miast z pewnością tworzy środowisko atrakcyjne dla miejskich innowatorów technologicznych. Ci z kolei mają potencjał, aby przyspieszyć rozwój ekonomiczny, zwiększyć zatrudnienie i zasobność mieszkańców.

Inteligentne Miasta w wersji 1.0 charakteryzują się tym, że polegają na dostawcach technologii. Ufają, że są to dobre rozwiązania. Nie do końca zrozumieją konsekwencje ich wdrożenia i tego, jak mogą wpłynąć na jakość życia obywateli. Przypomina to kogoś, kto czeka w kolejce po zakup najnowszego gadżetu Apple, nie wiedząc nawet, do czego będzie mógł go używać. To takie “must have”. Inteligentne Miasta 1.0 jest przy tym podstawową filozofią, jaka stoi za większością projektów inteligentnych miast i to na całym świecie: od Portugalii, aż po Koreę Południową. Jest to wizja miasta przyszłości napędzana przez sektor prywatnych firm technologicznych, takich jak Living PlanIT i Cisco. W swojej książce “Inteligentne Miasta”, Anthony Townsend prezentuje przemyślaną krytykę Inteligentne Miasta 1.0, argumentując, że w mieście napędzanym czystą technologią pomija się sprawę kluczową: relacje pomiędzy miastem i jego obywatelami.

Inteligentne Miasta 2.0: Miasto wsparte technologią

Według Boyda Cohena, na tym etapie to miasto jest liderem zmian i staje się partnerem dla dostawców technologii. Burmistrzowie mają własną wizję rozwoju i sami analizują, jakie inteligentne rozwiązania mogą im pomóc w jej realizacji. Na tym etapie zarządzający miastem coraz bardziej koncentrują się na technologiach, które umożliwiają poprawę jakości życia. Jednym z najlepszych przykładów Inteligentnych Miast 2.0 jest Rio. W sytuacji kiedy fawele zaczęły się osuwać ze zboczy, burmistrz miasta sam poszedł do IBM, aby firma wsparła go w tworzeniu sieci czujników, które pomogą ograniczyć to zjawisko. Projekt szybko się zresztą rozwinął do nowoczesnego, pełnowymiarowego centrum operacyjnego, opierającego się na transmisji video on-line. Dzięki niemu miasto m.in. szybciej wykrywa i zapobiega napadom oraz kradzieżom, a także jest w stanie lepiej koordynować działanie służb ratowniczych.

Większość wiodących Smart Citi to inteligentne miasta typu 2.0. Barcelona, ​​na przykład, ma ponad dwadzieścia takich programów prowadzonych w różnych obszarach i ponad sto działających projektów typu smart city: od Wi-Fi w miejscach publicznych i transporcie miejskim, przez inteligentne oświetlenie, aż po rozwój infrastruktury do ładowania pojazdów elektrycznych. Barcelona po prostu dokonała selekcji technologii i zidentyfikowano ich przydatność pod kątem poprawy jakości życia obywateli oraz odwiedzających ja turystów.

Inteligentne miasta 3.0: Technologia obywatelska
To model, który zdaniem Cohena zaczął się pojawiać w ubiegłym roku. W tym przypadku, na dalszy plan schodzą nie tylko dostawcy technologii. Także burmistrzowie przestają być jedynymi wyznaczającymi kierunek rozwoju miasta i tego, jakie technologie będą wdrażać. We współdecydowanie o dalszym modelu działania włączają najbardziej zainteresowanych, czyli samych obywateli.

Dobrym przykładem takiej metropolii jest Wiedeń, jeden ze stałych liderów rankingów miast inteligentnych. Chociaż nadal aktywnie działa w modelu 2.0 i podobnie jak Barcelona uruchomił już ponad 100 inteligentnych rozwiązań, niektóre z tych projektów mają inny charakter. Na przykład, we współpracy z Wien Energii władze miasta włączyły obywateli w plan rozwoju energetyki odnawialnej i zachęcają ich do inwestowania w miejskie instalacje fotowoltaiczne. Wiedeńczycy zostali też zaangażowani w takie projekty, jak rozwój tanich mieszkań czy kwestia równości płci.
Jednej z najbardziej ambitnych inicjatyw tego typu podjęło się Vancouver: do stworzenia Vancouver Greenest City 2020 Action Plan zaprosiło aż 30 tys. mieszkańców. Tymczasem Barcelona zakończyła niedawno projekt BCN Open Challenge, w ramach którego miasto określiło sześć kluczowych wyzwań i przy wsparciu platformy Citymart, zbierało najlepsze pomysły nie tylko od własnych mieszkańców, ale innowatorów z całego świata.

Włączając w proces decyzyjny obywateli inteligentne miasta 3.0 z pewnością podejmują więcej projektów “czułych” społecznie. Takich, na które mieszkańcy są szczególnie wrażliwi – czy są to kwestie środowiska, nierówności czy też wykluczenia. Wiele z nich nakierowanych jest na zwiększenie integracji obywateli i zaangażowanie ich w sprawy wspólnoty.


PRZECZYTAJ TAKŻE:

MIESZKAŃCY AMSTERDAMU SAMI TWORZĄ INTELIGENTNE MIASTO GOOGLE WZIĄŁ SIĘ ZA BUDOWANIE MIAST EKIPA ROBOTÓW NAPRAWI MIEJSKIE ULICE