Chociaż Singapur jest wielką i gęstą metropolią, chce aby każdy mieszkaniec w 10 minut mógł dojść do najbliższej zielonej oazy. Taki cel wyznaczył sobie na tę dekadę, kiedy to w mieście ma się pojawić milion nowych drzew.
Zacząć trzeba jednak od tego, że rozwój miasta w ciągu minionego wieku spowodował likwidację aż 90 proc. rosnących tu lasów namorzynowych, a przy tym przetrzebienie żyjącej tu fauny. Teraz przyszedł czas na odwracanie tego, co się popsuło i to nie tylko za sprawą małych śródmiejskich nasadzeń. Najbardziej ambitnym projektem jest w tym względzie zapowiedziane w zeszłym roku stworzenie Sungei Buloh Park Network, parku o powierzchni 4 km kw. w północnej części wyspy. Miejsca które jest stacją postojową dla ptaków wędrownych i domem dla zróżnicowanych gatunków, jak dzioborożec orientalny, wydry czy nawet krokodyle słonowodne.
Ogólny plan to stworzenie 10 km kw. zielonych przestrzeni, z których 2 km kw. będą parkami naturalnymi. Rząd ma nadzieję, że zazielenienie miasta pomoże również złagodzić efekt „wyspy ciepła” wywołany przez chodniki i drapacze chmur, które pochłaniają i emitują promieniowanie słoneczne oraz zwiększają temperaturę w śródmieściu Singapuru. Naukowcy odkryli, że różnica temperatur między centrum a mniej zabudowanymi częściami miasta może wynosić nawet 5 st.C.
Nowej zieleni będzie także towarzyszyła postępująca zmiana modelu mobilności. Singapur w ogóle nie jest oazą dla aut, a dodatkowo od 2025 roku władze nie będą już rejestrowały nowych diesli. Za to ma się potroić długość ścieżek rowerowych – do 1,3 tys. km – a do tego powstanie 8 rekreacyjnych tras, w tym 62 km szlak przecinający wyspę w poprzek.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Jeszcze nie dodano komentarza!