Jak mierzyć sukces a architekturze? Spektakularnymi budynkami stojącym przy świetnie zaprojektowanych ulicach? A może niebotycznymi zyskami? W 1979 roku 49 proc. wszystkich zawodowych/wykwalifikowanych architektów w Wielkie Brytanii pracowała w sektorze publicznym, projektując domy, szkoły, szpitale i parki. Teraz stanowią oni zaledwie 0,7 proc. swojej grupy zawodowej. Zmianę spowodowała przede wszystkim radykalna redukcja budżetów, jakimi dysponują władze lokalne/ samorządy – za czasów Margaret Thatcher odebrano im możliwość budowania na własną rękę budynków mieszkalnych. Druga ważna zmiana to decentralizacja procesu budowy.
Projekty architektoniczne wymagają obecnie akceptacji najróżniejszych urzędników, ale rzadko stoi a nimi jedna autorska koncepcja, która mogłaby rozsławić nazwisko architekta. Samorządy, które są w stanie wygospodarować środki na inwestycje budowlane, mają trudności ze znalezieniem odpowiednich ludzi. Większość zmuszona jest korzystać z usług zewnętrznych agencji, co nie tylko wychodzi drożej, ale i nadwyręża lokalne kompetencje, nie mówiąc o poczuciu odpowiedzialności za poszczególne projekty, postrzegane zazwyczaj jako krótkoterminowe.
Społeczne przedsięwzięcie Public Practice, które przy poparciu burmistrza Londynu stworzyli architekci Finn Williams i Pooja Agrawal, ma zachęcać najlepszych młodych architektów, by zasilali sektor publiczny. Chodzi nie tylko o usługi stricte architektoniczne, ale o udział w planowaniu przestrzeni na znacznie wcześniejszym etapie. Organizacja im oferuje roczne posady we władzach lokalnych. Co istotne gwarantuje też zupełnie przyzwoite pensje rzędu 30-50 tys. funtów rocznie – więcej niż mogliby zarobić w wielu firmach.
Przyzwoita pensja pomaga, ale problem sięga jednak głębiej. Jedną z barier ograniczających napływ zdolnych planistów do sektora publicznego jest niezbyt atrakcyjny wizerunek pracownika administracji publicznej, trudny do pogodzenia z aspiracjami młodych adeptów architektury. – Trzeba zaproponować im nowe ambicje – twierdzi w wywiadzie dla „The Guardian” Agrawal, która sama skończyła uniwersytet Cambridge i UCL. – Teraz miarą sukcesu absolwentów wydziału architektury jest założenie własnej firmy. Byłoby wspaniale, gdyby dostrzegali także inne, potencjalnie nawet bardziej satysfakcjonujące możliwości.
Jeszcze nie dodano komentarza!