Skip to main content

Dziś już nie tylko mieszkańcy Ameryki przeprowadzają się z przedmieść do centrum. Wraz z nimi wynoszą się też korporacje. Co więcej, samo centrum ulega przeobrażeniu niespotykanemu od lat. Likwidacji ulega przestrzeń garażowa, ale także sklepowa. Takie właśnie spostrzeżenia na łamach UrbDeZine San Francisco opisuje Jim Chappell, były szef stowarzyszenia urbanistów San Francisco Planning and Urban Research Association.

Datę graniczną wyznaczył na środek kryzysu, czyli rok 2010. Od tego czasu śródmieście zaczęli wybierać nie tylko młodzi profesjonaliści, którzy w nim pracują, ale także starzejący się Babyboomersi. Dzieci już odchowali i nie potrzebują dużych domów. Chcą za to dostępu do kultury, służby zdrowia, a nawet transportu publicznego, który coraz częściej preferują.

Nowy, bezsamochodowy model życia starych, jak i młodych oznacza wielki renesans zbiorowych środków komunikacji. San Francisco, które opisuje Chappell, z jednej strony ogarnęła rewolucja Uberowa, a z drugiej popularność zyskały systemy carsharingowe (np. Car2Go). Z trendem idą nawet niektóre prywatne firmy zajmujące się masowymi przewozami, takie jak Marina, która podróż w luksusowych busach oferuje w cenie podwójnej taryfy za zwykły bilet autobusowy (także korporacje, takie jak Google stworzyły sieci transportowe dla własnych pracowników).

To powoduje, że spada zapotrzebowanie na garaże i wszyscy w mieście – od komisji planowania, po wydział transportu – zastanawiają się co z nimi dalej robić, skoro na niektórych parkingach połowa przestrzeni świeci pustkami. A będzie jeszcze więcej wolnych miejsc, kiedy na drogi wjadą autonomiczne auta.
Co zrobić z dodatkowym metrażem wiedzą za to sami mieszkańcy: w apartamentowcach tworzone są pomieszczenia, gdzie kurierzy zostawiają przesyłki z zakupami robionymi w sieci. E-commere w jeszcze większym stopniu reorganizuje centrum miasta, skąd wyprowadziło się wiele sklepów – np. Macy’s został zmuszony do sprzedaży swojego flagowego domu towarowego na Union Square.

A wszystko to dzieje się z wieloma nowymi trendami społecznymi w tle: co-workingiem, elastyczną pracą bez etatu w różnych miejscach, z elastycznymi godzinami pracy i elastycznym sposobem na tworzenie rodziny.

Chappel zastanawia się, gdzie nas to wszystko zaprowadzi i podsuwa kilka własnych tropów:
– Może czeka nas odwrót od strefowania miasta, ścisłego podziału wedle różnych funkcji (pracy, życia, wypoczynku – przyp.red.) i powrót do bardziej zróżnicowanej przestrzeni, która oferowała bogatą mieszankę zastosowań.
Powiązanie elastycznego miejsca pracy i mieszkania w jedną przenikającą się przestrzeń, gdzie można spędzać cały dzień.
Przedmieścia zaczną przypominać centra miast – odejdzie się od ich monokultury, poza osiedlami mieszkaniowymi pojawi się tu też przestrzeń do pracy oraz bogata oferta usługowa.
Centra upodobnią się do przedmieść – samochody zwolnią znaczną część miasta, pozostawiają więcej przestrzeni, a także spowodują spadek poziomu hałasu (czemu sprzyjać będzie też elektryfikacja aut).
– Powrót do epoki wąskich ulic i szerokich chodników.
Ożywią się stare miasta, które mogą wyzyskać dawno już stworzoną infrastrukturę (np. kolejowej), a z tych nowszych metropolii spadnie presja na tworzenie.


PRZECZYTAJ TAKŻE:

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Kiedy przyjdzie kolej na wodór

Energetyka wiatrowa wkracza do miast

Trump klimatu nie popsuje