Skip to main content

Niemcy postawili na swoim. W 2018 roku energia ze źródeł odnawialnych po raz pierwszy była większa od tej produkowanej przy użyciu węgla. Wynik podany przez instytut Fraunhofera to 40 do 38 proc. dla wiatraków i solarów.

Tyle wyniósł ich łączny udział w produkcji prądu w Niemczech, który tym samym w ciągu roku wzrósł naprawdę sporo, bo o 4,3 punkty procentowe. Największy udział mają tu rzecz jasna farmy wiatrowe, zarówno te na lądzie, jak i morzu zapewniają 20,4 proc. prądu. W ostatnich latach coraz bardziej na znaczeniu zyskują jednak już panele fotowoltaiczne, które odpowiadają za 8,4 proc. produkcji prądu w Niemczech. Warto w tym miejscu przypomnieć, że w Polsce udział całego OZE to około 14 proc., z czego 2/3 pochodzi z biopaliw stałych. Fotowoltaika zupełnie się nie liczy, chociaż warunki świetlne nie są u nas aż tak odmienne niż u naszych niemieckich sąsiadów.

Niemcy idą zresztą dalej. W ostatnich latach odnawialne źródła energii wypierały przede wszystkim prąd pochodzący z wygaszanych elektrowni atomowych – cały proces potrwa do 2022 r. Kolejna dekada ma być jednak okresem zastępowania elektrowni węglowych. Do 2030 roku w Niemczech OZE mają stanowić 65 proc. źródeł energii.


PRZECZYTAJ TAKŻE:

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Kiedy przyjdzie kolej na wodór

Energetyka wiatrowa wkracza do miast

Trump klimatu nie popsuje