Do 2030 roku w Warszawie przybędzie około 167 tys. mieszkań. Tak przynajmniej wynika z przygotowanego na zlecenie Ratusza raportu REAS oceniającego potencjalne możliwości rozwoju budownictwa mieszkaniowego w stolicy (poczynając od roku 2018). Oznaczałoby to miejsce do zamieszkania dla 418 tys. Warszawiaków. Głównie w dzielnicach peryferyjnych.
Jak wynika z opracowania, niemal 30 proc. potencjału budowlanego rozlokowane jest w 10 ze 143 obszarów urbanistycznych miasta (a 26 z nich reprezentuje 57 proc. możliwych do oddania mieszkań). Pozytywem jest fakt, że duże skupiska nowych osiedli powstaną we wszystkich stronach miasta – zarówno na osi północ-południe, jak i wschód-zachód (wyłączając zdominowane przez niską zabudowę Wawer, Wesołą i Rembertów).
Źródło: Reas
Gorzej jest jednak z jakością lokalizacji. Raport REAS pokazuje przede wszystkim, że nie do powstrzymania jest dalsze rozlewanie miasta, szczególnie na północ i zachód. Z tego względu analitycy ocenili także potencjał jakości mieszkalnictwa 26 obszarów urbanistycznych, które zdominują budownictwo wielorodzinne w stolicy.
Każdemu z nich wystawili oceny mieszczące się w skali od 0 do 5. Była to składowa kilku czynników, w większości związanych z mobilnością, z których każdy był obciążony określoną wagą:
– bliskość do głównych skupisk pracy, mierzoną jako czas dojazdu, stanowiła 30 proc. oceny,
– poziom dostępu do transportu publicznego – 20 proc. oceny,
– dostępność do infrastruktury drogowej – 15 proc. oceny,
– dostępność infrastruktury społecznej – 15 proc. oceny,
– atrakcyjność obszaru z punktu widzenia środowiska naturalnego – 15 proc. oceny,
– pozytywne oddziaływanie na strukturę demograficzną i społeczną miasta, w tym przeciwdziałanie segregacji społecznej i wiekowej – 5 proc. oceny,
Źródło: Reas
Jak widać w pierwszej dziesiątce nie ma nawet jednego obszaru z oceną powyżej cztery, a „trójkowe” są zaledwie trzy miejsca. Najlepiej sklasyfikowana została położona w sąsiedztwie metra Huta, która ma szansę stać się wielofunkcyjną sub-dzielnicą oraz Sady Żoliborskie, których zabudowa zdaniem REAS tworzy jednorodną dzielnicę, a przy tym jest to miejsce dość blisko centrum.
Najgorszy z największych jest numer trzy, czyli Grodzisk, położony na wschodnim krańcu Białołęki. Peryferyjna lokalizacja, słaba komunikacja i duża odległość od miejsc pracy to podstawowe mankamenty, a do tego dochodzi chaos przestrzenny i brak infrastruktury społecznej – tak REAS punktuje słabe strony nie tylko tej lokalizacji. Bardzo podobne oceny dostał znajdujący się na zachodzie Chrzanów posiadający największy potencjał mieszkaniowy, gdzie deweloperzy po swojemu tworzą nową dzielnicę na dawnych polach uprawnych (nieco ratuje go m.in. bliskość Jelonek oraz trasy S8).
Peryferyjność położenia i brak dobrej komunikacji to motyw pojawiający się w ocenach większości nowych i dużych skupisk mieszkaniowych. Raport REAS po prostu pokazuje utrwalenie tendencji rozlewania się Warszawy we wszystkich kierunkach. Miasto będzie to kosztować rozbudowę sieci transportowej i infrastruktury przy jednoczesnym przyroście samochodów mieszkańców, z daleka dojeżdżających do pracy.
PRZECZYTAJ TAKŻE: