W wiktoriańskiej Anglii pieczony ziemniak miał dwojakie przeznaczenie. Sprzedawane z ulicznych „puszek” – metalowych pudełek na czterech nogach ustawionych nad kotłem opalanym węglem drzewnym – ziemniaki mogły być używane jako podgrzewacze do rąk, które trzymało się w rękawicy albo chowało się do mufki. Innym sposobem na rozgrzanie się było zjedzenie pieczonego ziemniaka wyciągniętego prosto z gorącej puszki, który stawał się w ten sposób sycącą przekąską. Setki sprzedawców ziemniaków ustawiało się z puszkami na londyńskich ulicach, sprzedając swoje towary od października do marca kwietnia, były one tak wszechobecne jak dzisiaj sa na przykład lodziarnie, tyle że sprzedawcy obsługiwali inny sezon.
Kupujący często nie mieli alternatywy, siłą rzeczy spędzali dużo więcej czasu na świeżym powietrzu, przemieszczając się po ulicach Londynu czy Edynburga na piechotę, żeby załatwić sprawunki, niezależnie od pogody i pory roku. Na świeżym powietrzu dobijało się targu, robiło się interesy, spotykało się ze znajomymi, rozmawiało, bawiło się z przyjaciółmi, często stojąc blisko puszki z ziemniakami, żeby się ogrzać. Połączenie jedzenia, ciepła oraz pogawędki sprawiało, że przebywanie na świeżym powietrzu, nawet zimą stawało się znośne.
Dziś na dworze spędzamy dużo mniej czasu, z reguły kursując samochodami albo komunikacją miejska między mieszkaniem, pracą i centrum handlowym (choć w tym roku, ze względu na pandemię po prostu przebywamy w domu). Według najpopularniejszej naukowej hipotezy, zmniejszenie czasu jaki przebywamy na świeżym powietrzu od listopada do lutego, jest jedną z głównych przyczyn dlaczego na półkuli północnej, zima jest sezonem grypowym. Czas spędzony w zamkniętych i przegrzanych pomieszczeniach oraz brak światła słonecznego, osłabiają nasz układ odpornościowy, narażając nas na zachorowanie na grypę. W tym rok oprócz wirusa grypy doszło zagrożenie związane z wirusem wywołującym Covid-19, tak więc powodów, aby korzystać z każdej nadarzającej się możliwości przebywania na zewnątrz zrobiło się więcej. To może być jakkolwiek aktywność, zwykły spacer w środku dnia, orzeźwiająca przejażdżka rowerowa, czy spotkanie się i wypicie gorącej czekolady lub kawy ze znajomymi na mieście.
Ale można do tego podejść też bardziej strategicznie, jak robi to na przykład Edmonton. Władze miasta już kilka lat temu zauważyły, że Kanadyjczycy starają się funkcjonować jakby zimy w ogóle nie było, wymyślając sprytne sposoby, które pozwalają im w ogóle nie przebywać na zewnątrz. Niestety skutki tego nie były zbyt dobre, zwiększyła się zachorowalność na grypę i depresje, dlatego powstał projekt WinterCity, zachęcający do zabawy i spędzania większej ilości czasu na dworze (na przykład przez uczestniczenie w imprezach plenerowych czy docieranie do pracy albo uczelnie na łyżwach zamiast samochodów). W Edmonton, jak w również innych kanadyjskich miastach, prowadzony jest też specjalny program pokazujący jak za pomocą drewna, słomy czy koców ocieplić sobie patio czy taras, by móc na nim przebywać również zimą.
Za to w Minnesocie rozrywką mająca wyciągnąć ludzi z domów są masowo organizowane łowienia ryb pod lodem, którym towarzyszy wspólne grillowanie. Od 2003 roku Fundacja Loppet sponsoruje też coroczny zimowy festiwal odbywający się w Minneapolis, który obejmuje Luminary Loppet, noc przy świecach na jeziorze Isles, podczas której uczestnicy mogą spacerować, chodzić na rakietach śnieżnych lub jeździć na nartach na oświetlonej trasie. Stał się on tak popularny, że zanim nastała pandemia trzeba było wprowadzać na imprezie rozwiązania pozwalające zachować dystans społeczny.
W tym, jak zachęcać ludzi do spędzenia trochę więcej czasu tej zimy na dworzu, doradza m.in. Maura Rockcastle, dyrektorka praktyki projektowania krajobrazu i urbanistyki w TEN x TEN, która pracuje dla kilku amerykańskich miast. Jej zdaniem dobrym rozwiązaniem są małe mobilne udogodnienia jak samochody z gorącą żywnością, mobilne sauny oraz bieżące odśnieżanie nie tylko miejskich ulic również chodników z trasami pieszymi i rowerowymi. Pandemia spowodowała „zmianę mobilności” w miastach na całym świecie, ważne jest by zachować minimalne warunki, które pozwolą korzystać dalej z rowerów czy pieszych przechadzek, tak jak robiliśmy to wiosną czy latem.
Jeszcze nie dodano komentarza!