Pierwszy „burger z probówki”, czyli z mięsa wyhodowanego w laboratorium bez udziału zwierzęcia – powstał w Holandii już prawie 10 lat temu. Od tej pory coraz więcej start-upów prześciga się w produkcji roślinnego „mięsa” możliwie zbliżonego w smaku do prawdziwego. Wciąż jednak na próżno szukać takiego produktu w sklepach spożywczych. Teraz Amerykanie znaleźli się już tylko o krok od takiej możliwości. Amerykańska rządowa Agencja Żywności i Leków (FDA) zatwierdziła pod koniec roku mięso stworzone bez udziału zwierząt. Wiosną wyhodowany w ten sposób drób może trafić do restauracji.
Żywność w USA nie wymaga oficjalnego zatwierdzenia a wniosek do FDA nie był konieczny. Firma chce jednak za wszelką cenę przekonać konsumentów, że produkt jest poza wszelkimi podejrzeniami. Decyzja FDA która prześwietliła wszystkie procesy wytwórcze, począwszy od linii komórkowych po kontrolę produkcji, daje w oczach rynku taką gwarancję. Można powiedzieć, że to mięso jest “uprawianie”, bo jego produkcja przypomina uprawę roślin. Zaczyna się od pobrania niewielkiej próbki komórek od zwierząt gospodarskich, które są następnie karmione składnikami odżywczymi, hodowane w ogromnych stalowych naczyniach zwanych bioreaktorami i przetwarzane na coś, co wygląda i smakuje jak prawdziwy kawałek mięsa.
Pierwsza fabryka Upside Foods, w Emeryville w Kalifornii jest już gotowa do produkcji. Jeszcze tylko kontrola z Departamentu Rolnictwa Stanów Zjednoczonych sprawdzi zarówno zakład, jak i „mięso”, co może potrwać miesiące. Najtrudniejsze już jednak zdecydowanie za firmą. Bezmięsne kurczaki mają pojawić się najpierw w restauracjach, co pozwoli kontrolować reakcję konsumentów, które będą próbować ich po raz pierwszy.
Nie wiadomo jeszcze, ile kosztować będzie takie danie. Na pewno początkowo znajdzie się w kategorii „premium”. Z czasem, kiedy “hodowanie” takiego mięsa zacznie się na większą skalę cena spadnie.
– Aby mieć taki udział w rynku, na jaki liczymy, musimy osiągnąć skalę i poziom cen zwykłej produkcji mięsa – tłumaczy dyrektorka operacyjna Upside Amy Chen.
Ale aby dotrzeć do ostatecznego miejsca docelowego – półek supermarketów – firmy muszą pozyskać nowe funduszy, aby zwiększyć produkcję. Dopiero to umożliwi oferowanie steków wołowych czy piersi z kurczaka po bardziej przystępnych cenach. Po drodze trzeba przezwyciężyć wątpliwości części konsumentów nawet do spróbowania pochodzącego z laboratorium mięsa.
Jeszcze nie dodano komentarza!