Anglicy mają sposób na to, jak jednocześnie walczyć z brakiem aktywności fizycznej dzieci oraz izolacją mieszkańców panującą w miejskich dzielnicach. Sięgnęli po pomysł najbardziej stary z możliwych: uznanie ulic za miejsce dziecięcych zabaw.
Takie założenia ma projekt Street Play, który zakłada, że grupa okolicznych mieszkańców zamyka na kilka godzin ulicę, przychodzą ze swoimi pociechami i wspólnie się bawią. Dla dorosłych podstawowa zachęta do takiej imprezy to wyciągnięcie dzieci na dwór i zapewnienie im ruchu (nadwaga i otyłość to poważny problem tego pokolenia). Niejako przy okazji nawiązują też więzi z sąsiadami, których zazwyczaj tylko mijają na ulicy. Znajdują się w całkiem nowej sytuacji.
Prowadzić ma to również do przełamywania barier kulturowych, których nie brak w coraz bardziej zróżnicowanym społeczeństwie: „Jest coś niebywałego w tym , że dostrzegasz obrazki jakie wcześniej trudno byłoby sobie wyobrazić, np. tureckie mamy grające w gumę. W innych sytuacjach takich rzeczy po prostu się nie widzi: przedstawiciele różnych kultur bawią się po swojemu i dostrzegają uniwersalny charakter takiego spędzania czasu.”, mówi jeden z ankietowanych rodziców.
Projekt Street Play trwa już kilka lat i zdążył się rozlać na 500 ulic w całej Anglii – objął 45 gmin. Teraz popularność zdobywa także w Kanadzie oraz w Australii.
Czytaj więcej na: World Economic Forum
/Fot: Fot: Kounkuey Design Initiative//
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Co to znaczy „zamyka na kilka godzin ulicę”? Na podstawie jakiego przepisu?