Skip to main content

Zmiana diety na ratunek światu

W swoim najnowszym raporcie WWF przekonuje, że najlepszym sposobem na uratowanie świata jest zwiększenie popularności diety roślinnej. Nie znaczy to jednak, że masowy weganizm rozwiąże wszystkie środowiskowe problemy. Chodzi o pogodzenie trzech czynników: wzrostu populacji, konieczności jej wyżywienia, a do tego nie tyle ochrony środowiska, ale wręcz odwrócenie negatywnych trendów klimatycznych.

Raport zatytułowany Bending the Curve: The Restorative Power of Planet-Based Diets analizuje jak duży wpływ może mieć ograniczanie spożycia mięsa i nabiału na korzyść roślin. Koncentruje się również na specyfice geograficznej oferując różne rozwiązania w zależności od kraju i regionu.

WWF w swoim opracowaniu wytycza pięć obszarów działań strategicznych, jakie mają się wiązać ze zmianą diety na bardziej roślinną:
– odwrócenie spadku bioróżnorodności,
– życie z limitem emisji CO2 przypadającym na to, co jemy,
– powstrzymanie ekstensywnego rolnictwa i skupienie się na wykarmieniu ludzkości z już uprawianego areału,
– przejście od rolnictwa emitującego gazy cieplarniane do takiego o ujemnym bilansie CO2 (czyli zmniejszenie liczby pastwisk i postawienie na rośliny akumulujące CO2 – także zalesianie tych terenów),
– optymalizacja wykorzystania areału uprawnego, z bardziej efektywnym wykorzystaniem wody i nawozów.

Sprawy nie są jednak tak proste jakby się wydawało, że wystarczy zmienić przyzwyczajenia jedzeniowe i już wszystko zmieni się na lepsze. Widać to już na przykładzie problemu zachowania bioróżnorodności. Przy obecnej diecie rocznie tracimy 3,5 gatunków istot żywych, podczas gdy przejście na dietę wegetariańską zmniejszy tę liczbę niewiele, bo do 3, a przy diecie wegańskiej do 2. Inna sprawa, że zasada ta niemal w ogóle nie dotyczy Europy. Przytoczony w raporcie przykład Danii pokazuje, że podobny wpływ na bioróżnorodność ma produkcja spożywcza bez względu na typ diety, bo w większości i tak wiąże się to z uprawą importowanej z daleka kawy, herbaty, kakao i przypraw.

Znacznie większy wpływ zmiana diety miałaby na emisję gazów cieplarnianych. Przy obecnym sposobie odżywiania przekracza ona 14 mln to CO2, podczas gdy w modelu wegańskim spada poniżej 6 mln ton – po drodze mamy jeszcze fleksitarianizm z ograniczonym spożyciem mięsa, który i tak już zmniejsza emisję poniżej 10 mln oraz wegetarianizm ze śladem węglowym na poziomie 7,5 mln ton. Co ważne, zmiany te jeszcze większe oddziaływanie mają w krajach rozwiniętych jak Szwecja, gdzie samo przejście od zwykłej diety do fleksitarianizmu zmniejsza emisję CO2 o połowę, a weganizm o dwie trzecie.

W krajach bogatszych zmiana diety w dużym stopniu wpłynie także na mniej ekstensywne rolnictwo. Widać to na przykładzie Kanady, gdzie przejście na fleksitarianizm ograniczyłoby konieczny areał uprawny z 13 do nieco ponad 8 mln hektarów, a na weganizm do około 7 mln hektarów. Ten przykład pokazuje też, że czasem dla osiągnięcia znaczących efektów nie trzeba dokonywać gwałtownych zmian przyzwyczajeń jedzeniowych, ale po prostu ograniczyć spożycie mięsa. Podobny efekt widać w przypadku zmniejszenia liczby pastwisk i zwiększenia szaty roślinnej, związanych z mniejszym spożyciem mięsa. Już samo przejście na fleksitarianizm przyniesie 5 mln ton wychwyconego CO2, a weganizm zwiększy tę wartość do ponad 9 mln ton.

Europa to także dobry punkt odniesienia jeśli chodzi o optymalne wykorzystanie areału. Widać tu jednak sporą rozbieżność pomiędzy tym, co nazwalibyśmy kiedyś wschodem a zachodem. Naszemu rejonowi Europy Środkowej pod tym względem bliżej do Rosji, niż Niemiec czy Francji. Szczęście, że wg. raportu WWF znajdujemy się w obszarze bardzo niskiego ryzyka niedoboru wody, które w Europie w dużym stopniu dotyka właściwie tylko Hiszpanię.

Jak wskazuje raport, sposób odżywiania w krajach rozwiniętych nie ma zresztą aż tak dużego wpływu na zużycie wody. W przypadku USA odejście od dzisiejszej diety na rzecz weganizmu zmniejszyłoby jej zużycie z niespełna 90 do około 80 km3. Wiąże się to z faktem, że spadek zużycia na produkcję mięsną i mleczną kompensowany jest znaczącym wzrostem jej potrzeb na rzecz upraw roślin strączkowych, orzechów i nasion, a w mniejszym stopniu także warzy i owoców.


PRZECZYTAJ TAKŻE:

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Kiedy przyjdzie kolej na wodór

Energetyka wiatrowa wkracza do miast

Trump klimatu nie popsuje